Kiedyś trzymał nielegalny arsenał w piwnicy, groźny dla życia sąsiadów. Dziś kieruje kancelarią premiera Morawieckiego. Był też wiceministrem obrony u boku Macierewicza. Jak podaje “Gazeta Wyborcza”, Michał Dworczyk chce wrócić do Ministerstwa Obrony Narodowej – już jako minister! Niezależnie od stołka, Dworczyk w MON to fatalny pomysł. Chodzi nie tylko o przestępczą przeszłość polityka, również o jego antyukraińskie ekscesy. Arbinfo publikuje fragmenty książki “Morawiecki i jego tajemnice” poświęcone Michałowi Dworczykowi.
Tomasz Piątek
MICHAŁ DWORCZYK, ZWORNIK I BOMBA
Fundacja Dworczyka. Skarbnik PiS, który wprowadził Falentę do kierownictwa tej partii. Dworczyk za sterami fundacji w najgorętszym momencie. Kryminalna przeszłość Dworczyka: nielegalny arsenał w piwnicy. Ratunek w… Macierewiczu. Wschodnie powiązania i antyukraińskie prowokacje
Michał Dworczyk (…) założył fundację Wolność i Demokracja, a następnie jej prezesował /pod jego rządami fundacja lansowała kult tzw. żołnierzy wyklętych i robiła to za pieniądze BZ WBK, czyli banku Mateusza Morawieckiego – red. Arbinfo/. Spójrzmy na daty i personalia, bo niektóre z nich mogą być znaczące.
W akcie założycielskim fundacji z 2006 r. Dworczyk figuruje jako członek rady fundacji. Razem z nim znajdziemy tam… Stanisława Kostrzewskiego. Tak, to ten sam Stanisław Kostrzewski, który niecałe osiem lat później wystąpi w aferze taśmowej. Zaufany współpracownik Jarosława Kaczyńskiego i skarbnik PiS, który pośredniczył między tą partią a Markiem Falentą. Po rozmowach Kostrzewskiego z Falentą wybuchła afera taśmowa, która dała władzę Kaczyńskiemu i Morawieckiemu.
Kilka miesięcy po spotkaniu Marka Falenty ze Stanisławem Kostrzewskim, w kwietniu 2014 r., gdy zbliża się wybuch afery i przesunięcie Polski na Wschód – Michał Dworczyk przejmuje stery i zostaje prezesem zarządu fundacji Wolność i Demokracja.
Dworczyk dzierży ster rządów aż do końca 2015 r. Zatem przez cały decydujący okres, w którym PiS zdobywa Polskę, a kult „wyklętych” uprawiany przez fundację Wolność i Demokracja stanowi część propagandy wyborczej. Fundacja uprawia ten kult za pieniądze Morawieckiego, zatem lata 2014–2015 to nie tylko czas intensywnej pracy. Zapewne też przelewów.
Ale Michał Dworczyk jest kimś więcej niż tylko specjalistą od „żołnierzy wyklętych”.
Jak się zdaje, Dworczyk pełni funkcję zwornika między dwoma prorosyjskimi elementami pisowskiej elity. Między Mateuszem Morawieckim, który udaje proeuropejskość, a środowiskiem Antoniego Macierewicza, które przyjęło proamerykańskie barwy ochronne. Dworczyk, od lat związany z Morawieckim, przez długi czas był też protegowanym Macierewicza, który wybronił go kiedyś przed… aresztem.
Otóż szef kancelarii Morawieckiego dwukrotnie stawał przed sądem za nielegalne posiadanie broni. Za drugim razem był to cały arsenał. W 2018 r. malowniczą, a nawet wybuchową przeszłość Dworczyka opisał dziennikarz śledczy „Gazety Wyborczej”, Wojciech Czuchnowski.
Opowieść zaczyna się w 1999 r.: „Dostaliśmy zgłoszenie z centrali, że w piwnicach bloku przy ul. Solec może być przechowywany arsenał grupy pruszkowskiej [jedna z najpotężniejszych polskich grup przestępczych, ściśle współpracująca z rosyjską mafią sołncewską – T.P.]. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, okazało się, że w kilku piwnicach są skrzynki z pociskami artyleryjskimi, trotyl, a nawet głowica do pancerfausta – opowiada funkcjonariusz, który jesienią 1999 roku pracował w «terrorze», czyli w wydziale ds. walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji […].
Sprawcą zamieszania był Michał Dworczyk, student V roku historii, działacz prawicowego Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej (podharcmistrz, harcerz orli) i współpracownik Macierewicza. Zatrzymany przez policję, przy- znał się, że to on składował w piwnicach pociski i trotyl […]; w 2001 roku Dworczyk został skazany na 1,5 roku więzienia z zawieszeniem na 3 lata […]. Wszystko zaczęło się 22 listopada 1999 roku. Tego dnia policyjny patrol został rano wezwany do […] piwnicy […] bloku przy ul. Solec 115. «Dozorca wskazał nam pomieszczenie, w którym znajdowały się 4 pociski o długości 40 cm i średnicy 10 cm oraz 3 skrzynki amunicji» – czytamy w meldunku.
Ewakuowano cały budynek, zamknięto ulicę, a na miejsce przyjechali saperzy. Gdy ok. godz. 14 wydawało się, że akcja jest zakończona, policjanci «ujawnili niebezpieczne ładunki» w kolejnych dwóch piwnicach. Ponowna ewakuacja z udziałem służb, 5 radiowozów i 24 funkcjonariuszy prewencji. To właśnie wtedy wezwano «terror», bo jak ustalili policjanci, podejrzany o składowanie pocisków Michał Dworczyk został sześć lat wcześniej zatrzymany koło Iłży. Z dwoma kolegami jechał małym fiatem wyładowanym za- palnikami i częściami do pistoletu. W bazie danych Dworczyk figurował jako «poszukiwany do ustalenia miejsca pobytu» w sprawie o nielegalne posiada- nie broni i amunicji”.
Wydział do spraw walki z terrorem kryminalnej pośpiesznie przejrzał swoje materiały archiwalne i przyjął hipotezę o braku związków Dworczyka z mafią pruszkowską: „«Terror» szybko ustalił, że Dworczyk prawdopodobnie nie ma nic wspólnego z mafią («nie przechodził w materiałach naszej jednostki») […]. Jeszcze 22 listopada wieczorem policja zatrzymała Dworczyka. Następnego dnia prokuratura postawiła mu zarzut «nielegalne- go posiadania broni palnej i amunicji», a ponieważ wybuch mógł spowodować zawalenie bloku, zarzut poszerzono o «sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrożenia życia i zdrowia» […]. Zatrzymany Dworczyk […] przyznał się do winy […]. Usprawiedliwiał się «bezmyślnością» i tym, że pociski nie miały zapalników. Na szczęście dla niego okazało się, że sprawa z 1993 roku była już zamknięta […]. Mimo to prokurator złożył wniosek o areszt. Wtedy do akcji wkroczyli Macierewicz i organizacje społeczne, w których działał Dworczyk […]. Macierewicz podkreśla jego «zaangażowanie patriotyczne» i zapewnia, że «zna go od najlepszej strony» […]. Sąd odrzuca wniosek o areszt. Dworczyk odpowiada z wolnej stopy. 18 października 2000 r. występuje o wydanie wyroku w trybie «dobrowolnego poddania się karze’. Dochodzi tylko do jednej rozprawy – 8 maja 2001 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia wydaje wyrok zgodny z wnioskiem oskarżonego. Przed sądem Dworczyka reprezentuje mec. Waldemar Puławski. Od 2015 roku Puławski jest zastępcą prokuratora generalnego ds. wojskowych. Na stanowisko rekomendował go Macierewicz”.
1 marca 2017 r., w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, Antoni Macierewicz jako minister obrony narodowej powołał Michała Dworczyka na swego zastępcę. Jako wiceminister obrony Dworczyk miał się zająć ukochanym projektem Macierewicza. Chodziło o Wojska Obrony Terytorialnej. To amatorska armia o cechach politycznej bojówki, do której Macierewicz rekrutował prawicowców, a nawet jawnych zwolenników Kremla.
Sam Dworczyk też miał wschodnie powiązania. Jego współpracowniczką w Fundacji Wolność i Demokracja była Olga Semeniuk, która publicznie wyrażała swe poparcie dla słynnej francuskiej polityczki Marine Le Pen, liderki antyeuropejskiego i prokremlowskiego Frontu Narodowego. Według Portalu Samorządowego pani Semeniuk w latach 2011–2013 jeździła na Białoruś, jak również kontaktowała się z politykami innych krajów postsowieckich – rzekomo po to, by uczyć ich demokracji jako konsultant Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. W fundacji Wolność i Demokracja Olga Semeniuk występowała nie tylko jako „ekspert ds. Białorusi”, również jako koordynatorka biegów „Tropem Wilczym” /impreza sportowa związana z kultem tzw. żołnierzy wyklętych – red. Arbinfo/ w całej Polsce.
W 2015 r., po wyborach wygranych przez PiS, Michał Dworczyk z ramienia tej partii został przewodniczącym sejmowej komisji łączności z Polakami za granicą. Jako jej wiceprzewodniczący, u boku Dworczyka stanął… prorosyjski i probiałoruski poseł Ruchu Kukiz’15 Adam Andruszkiewicz. Ten sam, który później przeszedł do koła poselskiego Morawieckiego seniora, by wreszcie zostać wiceministrem cyfryzacji u Morawieckiego juniora.
Przy tej okazji Dworczyka promował m.in. znany nam już polsko-litewski portal Wilnoteka, związany z prokremlowskim działaczem Waldemarem Tomaszewskim. „Michał Dworczyk od lat zaangażowany jest w pomoc Polakom na dawnych Kresach RP. Po raz pierwszy odwiedził te tereny jeszcze w pierwszej połowie lat 90. ze swoją drużyną harcerską. Z biegiem czasu obszar jego działalności stale wzrastał: został członkiem Towarzystwa Miłośników Lwowa oraz Kresów Południowo-Wschodnich, Rady Krajowej, a następnie Zarządu Krajowego Stowarzyszenia Wspólnota Polska […], następnie wiceprzewodniczącym Rady Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie” – napisał portal.
Jak dobrze wiemy, od kilku lat zainteresowanie losem Polaków na Kresach coraz częściej łączy się z nienawiścią do Ukraińców, a nawet z podziwem dla Putina. Antyukraińscy działacze, jak ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, wciąż rozgrywają kartę wojennych zbrodni ukraińskich nacjonalistów, za które władze Ukrainy już przepraszały Polaków (prezydent Petro Poroszenko uklęknął przed pomnikiem rzezi wołyńskiej w Warszawie). Pomija się natomiast zło, które ze swej strony Polska wyrządziła Ukrainie. Nie wspomina się o wielowiekowym niewolniczym wyzysku ukraińskich chłopów przez polską lub spolszczoną szlachtę. Przymyka się wreszcie oczy na to, że mamy z Ukrainą wspólnego wroga w Moskwie. Zamiast tego próbuje się rozgrywać polską mniejszość na Ukrainie przeciwko interesom tego państwa, a nawet przeciwko jego istnieniu.
Rzecz jasna, Kreml jest głównym beneficjentem i inicjatorem tego prądu. Ale płynie z nim również Prawo i Sprawiedliwość. Po 2014 r. – czyli po tym, jak PiS dostał prezent od Putina w postaci afery taśmowej – partia ta zaczęła odchodzić od swej poprzedniej antyrosyjskiej retoryki. Troskę o Ukrainę przesłoniła troska o Polaków na Ukrainie. Pojawiły się też próby wmuszania Ukraińcom polskiej wizji historii (…).
Jak się zdaje, Michał Dworczyk przeszedł tę samą ewolucję co jego partia Prawo i Sprawiedliwość (…) w kwietniu 2016 r. Dworczyk zasiadł w radzie fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie. Razem z nim członkiem tej rady został poseł Jan Dziedziczak. Ten sam, który rok wcześniej był twarzą antyukraińskiej prowokacji parlamentarzystów PiS (polegającej na manifestacyjnym opuszczeniu sesji Zgromadzenia Parlamentarnego Polski i Ukrainy po wcześniejszych próbach przeforsowania terminu „ludobójstwo” na określenie rzezi wołyńskiej).
Minęły jeszcze dwa miesiące i w czerwcu 2016 r. Michał Dworczyk wystąpił w sposób całkiem jasny. Publicznie zaatakował wybitnych Ukraińców, między innymi byłych prezydentów Ukrainy, którzy wystosowali do Polaków list z apelem o pojednanie między dwoma narodami. „Ze smutkiem go przeczytałem” – oświadczył wtedy Dworczyk. Skąd ten smutek przy lekturze? Otóż Michał Dworczyk uznał, że autorami listu są masowi mordercy: „To sprawcy ludobójstwa zwracają się do ofiar. Druga rzecz nieakceptowalna to ta symetria, gdzie zrównana jest strona ukraińska z polską”. Przypomnijmy, że do rzezi wołyńskiej doszło w latach 40. Ukraińcy, którzy w 2016 r. chcieli się pojednać z Polakami, nigdy ich nie zabijali. Mimo to Dworczyk nazwał autorów listu sprawcami! A jego uwaga na temat „symetrii” również świadczy o złej woli lub co najmniej krańcowej niewrażliwości. Każdy, kto zna historię, wie, że Polacy też mają za co przepraszać Ukraińców. I nie godzi się licytować, kto ucierpiał więcej. Każda przelana ludzka krew, polska czy ukraińska, ma tę samą wartość i zasługuje na jednakowy szacunek.
W następnym roku kariera Dworczyka zyskała ukoronowanie i z wiceministra stał się ministrem. 19 grudnia 2017 r. przyjął nominację na stanowisko szefa kancelarii premiera – czyli Mateusza Morawieckiego, sponsora fundacji Michała Dworczyka.
A niecałe dziewięć miesięcy później do rady fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie wszedł europoseł Ryszard Czarnecki. Dobry znajomy Mateusza Morawieckiego oraz tyranów i tyranków Zakaukazia. Czyżby chciał towarzyszyć Dworczykowi i Dziedziczakowi w ich niechęci do Ukraińców?
Tomasz Piątek
https://arbitror.pl/produkt/morawiecki-i-jego-tajemnice/
Informację o tym, że Dworczyk chce wrócić do MON, podajemy za artykułem “Gazety Wyborczej” autorstwa Jacka Harłukowicza pt. “Dworczyk przejął już władzę w wałbrzyskim PiS, teraz chce być ministrem obrony narodowej” z 30.10. 2019 r.
Pisarz, publicysta i dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Wolności Prasy 2017 przyznawanej przez światową organizację Reporterzy Bez Granic, Nagrody Wolności i Przyszłości Mediów 2018 przyznawanej przez lipską Fundację Mediów, Nagrody Bestsellery Empiku 2017 i Nagrody Mediatory 2017. Autor 21 książek, w tym bestsellerów "Macierewicz i jego tajemnice" (250 tys. egz.), "Macierewicz. Jak to się stało" oraz "Morawiecki i jego tajemnice". Ukończył językoznawstwo na Uniwersytecie Mediolańskim. Współpracował m.in. z "Polityką", RMF FM, Krytyką Polityczną, "Gazetą Wyborczą" i włoskim dziennikiem "La Stampa". Jest stałym współpracownikiem TOK FM. Mieszka w Warszawie. Należy do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.