Niebezpieczne wydłużanie okresu użytkowania 35-40 letnich maszyn, usterki i wypadki – taka jest codzienność floty śmigłowcowej naszych Sił Zbrojnych. Jeśli nic się nie zmieni, to po 2022 r. większa jej część przestanie istnieć. Podobnie jak spora część zdolności bojowej polskich Sił Zbrojnych.

Marek Meissner

4 października w czasie nocnych ćwiczeń na lądowisku koło Łęczycy (woj. łódzkie) śmigłowiec Mi-17 w trakcie przyziemienia przewrócił się na lewy bok. Dlaczego? Najprawdopodobniej przyczyną groźnego “fikołka” była usterka. Z trzyosobowej załogi szczęśliwie nikt nie odniósł obrażeń. Jednak należąca do 25 Brygady Kawalerii Powietrznej maszyna poszła do kasacji. Śmigłowiec z numerem bocznym 6104 został kupiony wskutek tzw. transakcji irackiej w 2006 r. (Irak nie odebrał wtedy kilku Mi-17 kupionych na Ukrainie dla sił zbrojnych tego kraju i wyremontowanych w Polsce, więc wcielono je do Sił Zbrojnych RP). Maszyna była dość nowa jak na park śmigłowcowy Wojsk Lądowych, stąd też jej brak już daje się odczuć.
W Marynarce Wojennej po remontach śmigłowców W-3 zabrano się za różne wersje ratowniczych Mi-14. Ponieważ nowsze maszyny szybko ich nie zastąpią, wybrano 5 śmigłowców w najlepszym stanie i postanowiono wydłużyć im okres użytkowania. Rosyjski producent śmigłowców Mi-14 ustalił go na około 30 lat. Jednak po “kapitalnych remontach” okres użytkowania ma teraz wynosić 42 lata względnie 3800 godzin w powietrzu. Usiłuje się również remontować najmniej wysłużone Mi-2. Kilkadziesiąt z nich jeszcze dziś w służy w lotnictwie wojskowym. Ale potężnym problemem jest dostępność, a właściwie niedostępność podzespołów. Nawet jeśli “remonty kapitalne” najmniej sfatygowanych 35-40 letnich maszyn jakoś się powiodą, nikt nie potrafi powiedzieć:
co dalej;
jak długo jeszcze stare Mi-2 mają latać.
Nieoficjalnie usłyszeliśmy taką odpowiedź: „Aż same się nie wykruszą!”.
Jeśli nic się nie zmieni, to po 2022 roku flota śmigłowców transportowych i morskich zacznie się wprost rozsypywać, przestanie istnieć – ostrzega emerytowany pilot śmigłowcowy, z którym rozmawialiśmy.
Żadna nowoczesna armia bez śmigłowców nie istnieje” – stwierdzają eksperci organizacji Jamestown Foundation w raporcie na temat zagrożeń strategicznych w Europie Środkowej.
Obecnie Siły Powietrzne, Marynarka Wojenna i lotnictwo Wojsk Lądowych korzystają z kilku typów śmigłowców. Piloci najczęściej narzekają na Puszczyka (SW-4 Puszczyk). To lekki aparat jednosilnikowy o masie nieco przekraczającej tonę (z masą maksymalną 1800 kG 500 kG ładunku użytecznego). Wyposażono go w silnik Rolls-Royce 250-C20R/2 o mocy 457 KM. Od 2004 r. powstało ponad 40 Puszczyków. 24 z nich należy do floty 41. Bazy Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie. Puszczyk ma swoje wady. To relatywnie słaby silnik i konstrukcja wirnika, które sprawiają, że jest maszyną dość trudną (“toporną w locie”, jak mówią piloci). Siłą rzeczy, nie cieszy się popularnością. Świadczy o tym niska produkcja i rzadkie występowanie tej maszyny poza Dęblinem. A przecież Puszczyk to najnowszy śmigłowiec polskiego lotnictwa…
Mi-2 to jeden z najbardziej znanych śmigłowców, jeszcze niedawno uważany za symbol Sił Powietrznych RP. Zabiera 800 kG ładunku, jego masa startowa wynosi 3,5 tony (przy masie własnej równej 2,4 tonom), napędzają go dwa silniki GTD-350W o mocy 425 KM każdy. Produkowany na radzieckiej licencji od 1965 roku, Mi-2 był maszyną do wszystkiego. Do szkolenia, do zadań specjalnych, łącznikowych, sanitarnych i rozpoznawczych, do bezpośredniego wsparcia na polu walki… A przede wszystkim – do transportu. Obecnie jako maszyna transportowa i szkoleniowa Mi-2 lata w 49 Bazie Lotniczej (Pruszcz Gdański) i 56 Bazie Lotniczej (Inowrocław), jak również w Grupach Poszukiwawczo-Ratowniczych. Siły Zbrojne mają około 60 Mi-2, ale nie wiadomo, ile z nich naprawdę lata. Mi-2 łapczywie żre paliwo, najmłodsze egzemplarze mają około 35 lat, w innych agregaty i podzespoły pochodzą z lat 70. Ale wciąż zbyt mało mamy śmigłowców, żeby rezygnować z latających dinozaurów… Próbuje się więc remontować Mi-2 rozciągając w nieskończoność czas użytkowania. Nic więc dziwnego, że przy tak długim (i wciąż się przedłużającym) stażu dinozaury cierpią na sporą awaryjność. Jeśli nie zdarzyła im się znaczniejsza katastrofa, to tylko dzięki starannej konserwacji i obsłudze.
Bezpośrednim następcą Mi-2 jest W-3 Sokół. Skonstruowana w Polsce maszyna ma liczne odmiany:
– transportową W-3P/T;
VIP (W-3WAVIP), zabierającą do 12 pasażerów;
– ratowniczą W-3RL;
– ratownictwa morskiego W-3WARM;
– wsparcia bezpośredniego W-3WA z uzbrojeniem.
Istnieje nawet śmigłowiec pola walki W-3PL „Głuszec” (niezbyt udana konstrukcja).
Masa Sokoła z ładunkiem wynosi 6,400 tony, przy masie własnej równej 3,850 tony. Napęd to dwa silniki PZL-10W (o mocy 662 kW każdy). Sokół jest używany jako “rządówka” w:
1 Bazie Lotnictwa Transportowego (Warszawa-Okęcie);
Grupach Poszukiwawczo-Ratowniczych;
7 dywizjonie lotniczym Wojsk Lądowych w Nowym Glinniku;
56 Bazie Lotniczej (Inowrocław);
– oraz 43 i 44 Bazach Lotnictwa Morskiego (Babie Doły i Darłowo).
Niedawno obchodzono 30-lecie służby tych maszyn w Siłach Zbrojnych RP. Większość Sokołów zaczęła służyć w latach 90. Jeszcze przez pewien czas można je będzie użytkować dzięki sukcesywnej modernizacji maszyn. Jednak i w przypadku Sokołów nie ustrzeżono się błędów konstrukcyjnych:
zbyt słabe silniki;
konstrukcja przekładni głównej i wirnika generująca znaczne drgania.
Sokół zasługuje na nowy, lepszy silnik, jak również wirnik. Przymierzano się nawet do tego, ale… skończyło się na planach. Zresztą PZL Świdnik, producent Sokołów, nie słynie z terminowości. Świadczy o tym tempo, w jakim przebiegają remonty śmigłowców ratowniczych W-3.
Mi-8 i jego nowsza wersja Mi-17 to “konie robocze” lotnictwa. Pierwszy z nich ma masę startową równą 12 tonom (przy masie własnej wynoszącej 6,9 tony). Przewozi 20-24 żołnierzy z pełnym wyposażeniem.  Zabiera do 4 ton ładunku na podwieszeniach zewnętrznych. Opcjonalnie można go też uzbroić w pociski rakietowe i karabiny maszynowe. Ma wiele odmian, w tym pasażerską Mi-8P/S. W Siłach Zbrojnych RP występuje przeważnie w wersji transportowej (Mi-8T). Obecnie na wyposażeniu mamy egzemplarze powstałe w latach 70. i 80. Następcą tej maszyny jest Mi-17, nieco cięższy (7,2 tony) i silniejszy (do 5 ton ładunku lub 24 w pełni wyposażonych żołnierzy). Jego uzbrojenie nie odbiega znacząco od Mi-8. Siły Zbrojne otrzymały pierwsze Mi-17 w 1989 roku. Z całej tej partii pozostało w użytku 7 sztuk, zaś 12 następnych pozyskano w latach 2006-2011. Nie były to wówczas maszyny nowe, tylko “kapitalnie wyremontowane”. Zresztą wszystkie nasze Mi-8 i Mi-17 mają za sobą takie remonty. Według planów śmigłowce Mi-17 miały pozostać na uzbrojeniu do 2022 r, zaś Mi-8 do 2018 r. Oba typy nadal latają i długo jeszcze polatają… Aż do serii wypadków lub tzw. śmierci technicznej.
Mi-14PŁMK/PS to śmigłowiec nietypowy. Należy do wyposażenia Search And Rescue Marynarki Wojennej, czyli do sił poszukiwania i ratownictwa. Oparta na konstrukcji Mi-8 maszyna ma zdolność wodowania i utrzymywania się na względnie spokojnej wodzie przez 30 minut, a następnie startu. Dolna część kadłuba ma pokrój hydroplanu (redanowy), zaś na bokach zamontowano nadmuchiwane pływaki. Śmigłowiec występuje w dwóch wersjach. Pierwsza to PŁMK (do zwalczania okrętów podwodnych), druga to PS (do ratownictwa). Maszynę wyposażono w dwa silniki turbinowe TW3-117M o mocy 2225 KM każdy. Jej masa startowa wynosi 14 ton. Śmigłowiec zabiera 3 tony ładunku, jego zasięg to 1200 km, a pułap maksymalny – 3500 m. Jest bardzo pożyteczny, ale też paliwożerny, a przede wszystkim – nieprzystosowany do nowoczesnej awioniki i mocno już leciwy. Pierwsze egzemplarze dostarczono nam w 1981 r., a produkcję zakończono… dwa lata później. Radziecki producent wytworzył jedynie 273 sztuk, co oznacza wielki problem z częściami zamiennymi. Obecnie Marynarka Wojenna dysponuje wyłącznie śmigłowcami w wersji ratowniczej. Planuje się korzystać z 5 sztuk. Marynarze czekają tylko na formalność.
Na oficjalne wydłużenie czasu użytkowania staruszków.

Ciąg dalszy nastąpi – portal Arbinfo będzie publikować kolejne artykuły Marka Meissnera o stanie floty powietrznej i kondycji Sił Zbrojnych RP.

Informacje o autorze

Zaczynał jako archeolog i zanim udało mu się zostać „znanym uczonym polskiego pochodzenia”, zmuszony był do rezygnacji z kariery naukowej. Potem podróżował po Polsce i po świecie, imając się rozmaitych zajęć. Był dziennikarzem ekonomicznym, reporterem, analitykiem IT i militarnym, project managerem IT, kierował zespołem ds. strategii w pierwszym polskim centrum Public Key Infrastructure (zajmującym się tworzeniem systemów usług uwierzytelniania, szyfrowania, integralności i niezaprzeczalności za pośrednictwem kryptografii klucza publicznego i prywatnego oraz certyfikatów elektronicznych). Jako publicysta interesuje się problematyką obronności, bezpieczeństwem IT, makroekonomią i mediami społecznościowymi.