Przez cały tydzień rosyjski dyktator Władimir Putin oskarżał państwo polskie m.in. o Zagładę Żydów. Wczoraj nasze MSZ wreszcie zażądało wyjaśnień od ambasadora Rosji. Lepiej późno niż wcale? Niestety, przy tej okazji ambasador publicznie zaatakował… polskiego wiceministra spraw zagranicznych Marcina Przydacza. Równocześnie Kreml ogłosił, że posiada rakiety hipersoniczne, których żaden system obrony nie powstrzyma. Czy to tłumaczy śmiałość dyktatora i jego ambasadora?

Tomasz Piątek

– Putin oskarża państwo polskie o udział w Zagładzie Żydów;
– sugeruje, że nasza państwowość to problem, który rosyjscy generałowie mogliby rozwiązać;
– w tym samym czasie kremlowski minister obrony Siergiej Szojgu chwali się nowymi rakietami, których żaden system obrony nie powstrzyma;
– rząd PiS reaguje na to wszystko słabo i opieszale;
– rosyjski ambasador Siergiej Andriejew dopiero wczoraj przybył do naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (MSZ) i udzielił wyjaśnień w sprawie słów Putina;
– po wizycie w MSZ ambasador Andriejew… publicznie napadł na polskiego wiceministra spraw zagranicznych Marcina Przydacza;
– ambasadorowi nie spodobał się komentarz, jakiego Przydacz udzielił Polskiej Agencji Prasowej (PAP) na temat spotkania z Andriejewem;
– w rozmowie z rosyjską agencją prasową ambasador Andriejew oskarżył Przydacza o… bezpodstawne obrażania Rosji i Putina!
– ambasador zasugerował też, jakoby polski wiceminister był nieprofesjonalny.   
 

W ostatnim tygodniu Władimir Putin oskarżał państwo polskie o uczestnictwo w Zagładzie Żydów podczas II Wojny Światowej.
Putin wygłaszał te oskarżenia wielokrotnie, publicznie i głośno, w obecności:
– dziennikarzy;
– przywódców innych państw;
– rosyjskich polityków;
– rosyjskich generałów i strategów wojskowych.
Najwyraźniej dawał do zrozumienia Zachodowi i całemu światu, że:
– polska państwowość to źródło nieszczęść i zbrodni;
– rosyjscy politycy i rosyjscy żołnierze mogą rozbroić „zagrożenie”, jakim miałaby być Rzeczpospolita Polska.
Zachowanie Putina niepokoi w najwyższym stopniu. Historia bowiem uczy, że Kreml szkaluje polską państwowość, gdy chce wchłonąć nasz kraj lub jego część. Podobną antypolską kampanię prowadziła rosyjska caryca Katarzyna w wieku XVIII. Podobne słowa wypowiadał stalinowski dyplomata Wiaczesław Mołotow w wieku XX. W obu wypadkach szkalowanie wiązało się z rozbiorem naszego kraju.
Przy okazji trzeba odnotować, że Kreml oskarża o „historyczne zbrodnie” również państwa Zachodu – aczkolwiek bez takiej ostentacji i uporczywości, jaką stosuje wobec Polski.
Przedwczoraj ambasada Rosji w Paryżu zaatakowała Wielką Brytanię i Francję na swoim Twitterowym koncie. Napisała, jakoby te państwa były „nikczemnymi reżimami z krwią milionów Sowietów na rękach”.
Chodziło o układ monachijski z 1938 r., kiedy Zachód oddał Hitlerowi czeskie Sudety w błędnej nadziei, że to go zaspokoi.
O ile wiadomo, przy tej okazji nie zginął żaden sowiecki obywatel.   

Minister Szojgu i jego rakiety

Wczoraj do niepokojących słów płynących z Kremla dołączył bardziej niepokojący akompaniament. Powiedzmy, zgrzyt ładowanej broni.
Kremlowski minister obrony Siergiej Szojgu oświadczył, że Rosja wprowadziła w stan gotowości bojowej najnowsze, hipersoniczne rakiety Awangard. Wcześniej sam Putin oznajmił, że „ta broń przyszłości jest w stanie pokonać zarówno obecną, jak i przyszłą obronę przeciwrakietową”.
Czyżby dyktator z hiper-rakietami w ręku poczuł się na tyle mocny, żeby na nowo wytyczać rosyjską strefę wpływów w Europie?
Można odnieść wrażenie, że Władimir Putin mówi krajom Zachodu: „Dajcie nam zrobić porządek z Polską! Bo inaczej się okaże, że wy też jesteście winni wielkich nieszczęść i z wami również musimy zrobić porządek!”.
A może jest odwrotnie? Może Putin zachowuje się bezczelnie, żeby wszyscy uwierzyli w niezwykłą moc nowych rakiet? Może nie są one aż tak groźne, jak Kreml chce nam wmówić?
Niestety, ten ostatni aspekt sprawy – skądinąd najistotniejszy – może zejść na drugi albo trzeci plan.
Albowiem Unia Europejska oraz NATO już od kilku lat grzęzną w osłabieniu na skutek agenturalnych i dezinformacyjnych działań Moskwy. Nowe rakiety nie muszą być aż tak wspaniałe, jak twierdzi Putin. Nawet jeśli są o połowę mniej groźne – i tak mogą jeszcze bardziej zmniejszyć gotowość Zachodu do ewentualnej konfrontacji z Kremlem.
Grozi więc nam, że Putin faktycznie wykroi sobie nowy kawałek Europy – a częścią tego kawałka będzie Polska. W obecnej chwili nasz kraj stanowi łatwą zdobycz, albowiem pod rządami PiS skłócił się z Unią Europejską. Pisowska Polska odcina się od demokratycznych idei, które dotąd łączyły nas z Zachodem.
Będziemy więc pierwsi w kolejce do pożarcia, jeżeli nie zrobimy wszystkiego, żeby:
– zbliżyć się na nowo do Zachodu;
– wzmocnić Unię Europejską i NATO.

Kto i jak broni Polski

Zachód traci chęć, aby wstawiać się za pisowską Polską. Jednak znaleźli się tacy, którzy głośno sprzeciwili się Putinowi. Przede wszystkim ci, których pisowski rząd przedstawia jako… wrogów naszego kraju.
Przeciwko słowom dyktatora zaprotestował europarlamentarzysta i obrońca praworządności Guy Verhofstadt, jak również niemieckie media („Frankfurter Allgemeine Zeitung” i „Deutsche Welle”).
Sam rząd PiS zareagował w sposób, który trudno uznać za odpowiedni.
Pisowskie MSZ wydało oświadczenie, w którym:
– powoływało się na kremlowskiego, sowieckiego przywódcę Nikitę Chruszczowa jako na autorytet;
– wyrażało wolę współpracy polsko-rosyjskiej;
– wyliczyło krzywdy zadane Polsce przez Kreml, ale w tym wyliczeniu oddzieliło etnicznych Polaków od innych pokrzywdzonych obywateli RP (jak gdyby chciało potwierdzić, że Putin ma rację, gdy dowodzi etnicznego i ksenofobicznego charakteru polskiej państwowości!).
Ministerstwo w końcu uzyskało wyjaśnienia od rosyjskiego ambasadora Siergieja Andriejewa. Jednak doszło do tego ze znacznym opóźnieniem, mianowicie wczoraj.
Po wizycie ambasadora w MSZ wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz udzielił komentarza Polskiej Agencji Prasowej.
W komentarzu tym Przydacz przedstawił stanowisko Polski w sposób jasny i zdecydowany.
W trakcie rozmowy przekazano w imieniu polskich władz stanowczy sprzeciw wobec insynuacji historycznych, których dopuścili się kilkukrotnie w ciągu ostatnich dni przedstawiciele najwyższych władz Federacji Rosyjskich, w tym w szczególności prezydent Władimir Putin, jak również przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin” – powiedział wiceminister Przydacz.
Wiceminister dodał, że najwyżsi przedstawiciele Kremla próbują wprowadzać do zbiorowej wyobraźni Rosjan stalinowskie opowieści, oparte na propagandzie totalitarnego Związku Sowieckiego.
Przydacz stwierdził, że tego rodzaju manipulacje stoją w sprzeczności z międzynarodowymi zobowiązaniami Rosji. Jak również – stanowią szyderstwo z milionów ofiar „stalinowskiego totalitaryzmu, którego ofiarą był też naród rosyjski.
Zdaniem wiceministra, Kreml powinien wreszcie uznać i zrozumieć, że Związek Sowiecki poniósł historyczną porażkę.

Imperium kontratakuje, czyli ambasador na rakiecie? 

Mogłoby się więc wydawać, że sytuacja uległa poprawie – przynajmniej z dyplomatycznego punktu widzenia.
Jednak wystąpienie Przydacza stało się dla Rosjan pretekstem do kolejnego ataku.
Po wizycie w polskim MSZ ambasador Andriejew odbył rozmowę z rosyjską agencją informacyjną TASS:
Rozmawiałem z dyrektorem departamentu wschodniego polskiego MSZ Janem Hofmoklem. Rozmowa była trudna, ale uprzejma. Pan Hofmokl przedstawił stanowisko strony polskiej, a ja – strony rosyjskiej” – powiedział ambasador.
Zaraz potem jednak ambasador Andriejew wyraził swoje zdziwienie komentarzem, którego wiceminister Przydacz udzielił PAP po spotkaniu w MSZ.
Andriejew uznał komentarz Przydacza za… bezpodstawny i obraźliwy.
Dał do zrozumienia, jakoby Przydacz w ogóle nie uczestniczył w spotkaniu.
Cytujemy słowa Andriejewa: „Z informacji opublikowanych przez PAP, dotyczących mojej wizyty w polskim MSZ, można wywnioskować, że wiceminister Marcin Przydacz złożył oświadczenie na naszym spotkaniu. Gdyby rzeczywiście coś takiego wybrzmiało podczas mojej rozmowy w MSZ, wówczas oczywiście odpowiedziałbym na te bezpodstawne i obraźliwe słowa dotyczące mojego kraju i mojego prezydenta”.
Nie da się tutaj uniknąć kilku zdań komentarza.
Wypowiedź ambasadora Andriejewa – to coś więcej niż śmiałość przedstawiciela wielkiego mocarstwa.
To bezczelność, rzadko spotykana w stosunkach międzynarodowych.
Przedstawiciele dyplomatyczni z reguły się powstrzymują przed jawnym ingerowaniem w wewnętrzne sprawy innych państw. Nie wystawiają ocen ministrom, wiceministrom i dyplomatom tych państw.
A w każdym razie, nie robią tego publicznie. Nie pozwalają sobie na głośne sugestie dotyczące obsady stanowisk w ministerstwach obcych krajów.
Tymczasem ambasador Andriejew ostentacyjnie wskazuje polskiemu MSZ wiceministra Przydacza jako kogoś, kto miałby stosować bezpodstawne, obraźliwe ataki.
Brzmi to absurdalnie – szczególnie po bezpodstawnych i obraźliwych atakach Putina wobec Polski.
Andriejew sugeruje też, jakoby Przydacz zachowywał się nieprofesjonalnie komentując spotkanie, w którym nie uczestniczył.
Rzecz jasna, nieprofesjonalny arogant nie nadaje się do dyplomacji. Zatem ambasador Andriejew sugeruje publicznie, że polskie MSZ powinno zdymisjonować wiceministra Przydacza.
Czy to rakiety ministra Szojgu uderzyły do głowy ambasadorowi?
Czy to „stan gotowości bojowej” sprawił, że Andriejew próbuje traktować Polskę jak kolonię Kremla?
A może bezczelność Andriejewa bierze się stąd, że liczni członkowie polskiego obozu rządzącego – Mateusz Morawiecki, Antoni Macierewicz, Michał Dworczyk, Bartosz Kownacki, Tatiana Tumanovskis vel Teresa Czerwińska – mają powiązania z postsowieckim Wschodem?
Ci, którzy znają działalność Marcina Przydacza, nie dziwią się, że ambasador Rosji wziął go na cel.
Być może przyczyną ataku nie był tylko komentarz wiceministra na temat spotkania w MSZ. Przydacz studiował m.in. na ukraińskiej Akademii Kijowsko-Mohylańskiej. Warto też odnotować, że w kwietniu bieżącego roku wiceminister Przydacz zaproponował zniesienie opłat roamingowych przy rozmowach telefonicznych z krajami Partnerstwa Wschodniego (Armenią, Azerbejdżanem, Białorusią, Gruzją, Mołdawią i Ukrainą). Takie rozwiązanie znacząco ułatwiłoby życie Ukraincom przebywającym w Polsce.
Jak wobec ataku na wiceministra Przydacza zachowa się rząd PiS?
Czy nasze państwo pozwoli, aby obcy ambasador publicznie wskazywał tych polskich wiceministrów, którzy mu się nie podobają?

Tomasz Piątek

Źródła:

https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C563285%2Cambasador-rosji-w-polsce-wezwany-pilnie-do-msz-w-zwiazku-z-ostatnimi

https://wyborcza.pl/7,75399,25549414,ambasador-rosji-po-wizycie-w-msz-bezpodstawne-i-obrazliwe.html

https://www.rmf24.pl/fakty/swiat/news-ambasador-rosji-w-polsce-wezwany-do-msz-chodzi-o-kontrowersy,nId,4230613

https://arbinfo.pl/putin-oskarza-polske-o-wspoludzial-w-holokauscie-w-odpowiedzi-pisowski-msz-mowi-o-niedowierzaniu-i-niepokoju-oraz-o-woli-wspolpracy/

https://arbinfo.pl/wsrod-nocnej-ciszy-putin-oskarza-polske-co-z-tym-zrobi-rzad-pis-pyta-i-komentuje-tomasz-piatek/

https://tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/rosja-system-pociskow-hipersonicznych-awangard-osiagnal-gotowosc-bojowa,996031.html

https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/616565,rakiety-awangard-dyzur-bojowy-rosja.html

https://wyborcza.pl/7,75399,25548632,europejskie-media-o-atakach-putina-na-polske.html

https://twitter.com/AmbRusFrance/status/1210163128488648704

https://www.gov.pl/web/dyplomacja/marcin-przydacz

https://prawy.pl/101789-wiceszef-msz-chce-zniesienia-roamingu-dla-ukraincow/

 

Informacje o autorze

Pisarz, publicysta i dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Wolności Prasy 2017 przyznawanej przez światową organizację Reporterzy Bez Granic, Nagrody Wolności i Przyszłości Mediów 2018 przyznawanej przez lipską Fundację Mediów, Nagrody Bestsellery Empiku 2017 i Nagrody Mediatory 2017. Autor 21 książek, w tym bestsellerów "Macierewicz i jego tajemnice" (250 tys. egz.), "Macierewicz. Jak to się stało" oraz "Morawiecki i jego tajemnice". Ukończył językoznawstwo na Uniwersytecie Mediolańskim. Współpracował m.in. z "Polityką", RMF FM, Krytyką Polityczną, "Gazetą Wyborczą" i włoskim dziennikiem "La Stampa". Jest stałym współpracownikiem TOK FM. Mieszka w Warszawie. Należy do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.