Skrajna prawica wynosi na sztandary Janusza Walusia – polskiego emigranta, który 26 lat temu w RPA zamordował czarnego bojownika Chrisa Haniego. Hani walczył z tamtejszym reżimem segregacji rasowej, ale był też komunistą. Dlatego wielbiciele Walusia próbują przykrywać rasizm zbrodniarza (i swój) antykomunizmem. Również sam morderca powoływał się na “straszne doświadczenia z komunistycznej Polski”, które rzekomo popchnęły go do zbrodni. Okazuje się jednak, że Janusz Waluś w PRL miał się dobrze, bardzo dobrze…
Tomasz Piątek
“Janusz Waluś – polski bohater“, “Ostatni Żołnierz Wyklęty” – tak o Januszu Walusiu mówią polscy nacjonaliści.
Ich partia Obóz Narodowo-Radykalny (ONR) próbowała nawet zorganizować… turniej piłki halowej im. Walusia.
Dlaczego narodowcy czczą Walusia? Z przyczyn oczywistych: zamordował czarnego Afrykańczyka i działacza antyrasistowskiego.
Oczywiście, otwarta pochwała rasistowskiego mordu źle wygląda w mediach. Dlatego nacjonaliści kładą nacisk na to, że Hani był komunistą. Zatem Waluś to “polski bohater, który zlikwidował lidera południowoafrykańskich komunistów i sowieckiego agenta Chrisa Haniego“.
Takie slogany mają ukryć to, że Waluś:
– wyznawał i do tej pory wyznaje rasizm (morderca próbuje czasem to ukrywać, ale dowodów i świadectw jego poglądów jest aż nadto);
– zamordował swoją ofiarę we współpracy z rasistami;
– głównym motywem mordu było utrzymanie segregacji rasowej w RPA (a nawet podniesienie jej na wyższy poziom: doprowadzenie do podziału kraju na oddzielne państwa “białe” i “czarne”).
Narodowcy, którzy pod hasłem antykomunizmu próbują zakłamać prawdę o Walusiu, wykorzystują następujące okoliczności:
– Chris Hani faktycznie był komunistycznym bojownikiem, szkolonym przez sowieckich specjalistów (najprawdopodobniej chodziło o funkcjonariuszy sowieckiego wywiadu wojskowego GRU);
– próbując wytłumaczyć swój czyn, Janusz Waluś powoływał się na ciężkie życie w komunistycznej Polsce (skarżył się nawet na skąpe przydziały mięsa w PRL).
Trzeba jednak pamiętać, że dla czarnych Afrykańczyków komunizm był przede wszystkim narzędziem walki ze zbrodniczym kolonializmem, rasizmem i segregacją.
A jeśli chodzi o doświadczenia Walusia z komunizmem w PRL – to zupełnie inny obraz tych doświadczeń wyłania się z książki “Nic osobistego. Sprawa Janusza Walusia“, którą wydał w tym roku znakomity reportażysta Cezary Łazarewicz.
Jak się okazuje, Waluś to… pieszczoch PRL.
Rajdowiec zajeżdżający i rozbijający kolejne samochody, mistrz Polski w kategorii Fiat 127.
Syn “prywaciarza” – czyli prywatnego przedsiębiorcy, któremu komuniści pozwalali działać wbrew oficjalnej socjalistycznej ideologii (w PRL-owskich archiwach czytamy, że ojciec Janusza Walusia “należy do (…) najbogatszych ludzi w Radomiu“).
Członek wąskiej elity materialnej, opływający w dostatki niewyobrażalne dla większości obywateli PRL – włącznie z pomniejszymi komunistami.
Waluś twierdzi, że cierpiał z powodu głodowych przydziałów mięsa. Jednak liczni świadkowie pamiętają, jak jego rodzina żyła i ucztowała.
Szczególnie ciekawe informacje znajdują się na str. 53-56 książki.
Autor przytacza akta dostępne w Instytucie Pamięci Narodowej.
Czytamy w nich, że w latach 1962-63 ojciec Janusza Walusia, “prywaciarz” Tadeusz Waluś, był agentem komunistycznego kontrwywiadu PRL.
Kontrwywiad monitorował jego działalność biznesową.
Po półtora roku kontrwywiad zrezygnował ze współpracy z Tadeuszem Walusiem, ponieważ podejrzewał go o… dwulicowość. “Wbrew naszym ostrzeżeniom, proponował przystąpienie do spółki (…) przedstawicielowi kilku firm francuskich (…) Bez naszej wiedzy i wbrew zaleceniom usiłuje podjąć się nielegalnego pośrednictwa na rzecz firm kapitalistycznych“.
W latach 70. komunistyczna Służba Bezpieczeństwa (SB) odnotowała, że ojciec Janusza Walusia jest “inwigilowany w ramach inwigilacji szczególnej jako podejrzany o dokonanie przestępstw karno-skarbowych“.
Postępowanie karno-skarbowe zakończyło się w 1981 r.
Zaraz potem Tadeuszowi Walusiowi pozwolono wyjechać za granicę razem z synem Januszem.
Tu trzeba przypomnieć, że w PRL granice były zamknięte, a wielka liczba obywateli marzyła o ucieczce na dostatni Zachód. Komuniści niechętnie pozbywali się poddanych, dlatego paszporty wydawali tylko nielicznym. Przeważnie – swoim ulubieńcom.
Na szczególne trudności w uzyskaniu paszportu mógł natrafić każdy, kto miał krewnych-emigrantów. Wiadomo było, że tacy krewni mogą ułatwić wyjeżdżającemu pozostanie za granicą.
Tymczasem Tadeusz Waluś w chwili wyjazdu miał już za granicą starszego syna Witolda.
Niechętnie też patrzono na zbiorowe wyjazdy rodzinne. Pozostawiony w Polsce członek rodziny pełnił funkcję zakładnika. Trudniej zostać za granicą, gdy w zamkniętym kraju zostawia się żonę, męża, dziecko…
Tymczasem Tadeuszowi Walusiowi pozwolono wyjechać z drugim synem, Januszem.
Jak wytłumaczyć, że podejrzany prywaciarz-kombinator, który zawiódł potężnych funkcjonariuszy komunistycznego kontrwywiadu, dostał paszport dla siebie i dla syna?
Rok 1981 stanowił okres względnej liberalizacji komunizmu. Działała wtedy legalna organizacja opozycyjna NSZZ “Solidarność”. Ale i w 1981 r. nie każdy dostawał paszport.
Być może, odpowiedź znajdziemy w innej notatce SB z lat 70. Pewien porucznik pisze o Tadeuszu Walusiu: “Posiada szerokie kontakty z osobami wysoko postawionymi w hierarchii społecznej, zarówno w Warszawie, jak i na terenie innych województw“.
Dlaczego komuniści pozwolili wyjechać Walusiom?
Cezary Łazarewicz nie udziela ostatecznej odpowiedzi. Koncentruje się na ludzkim aspekcie sprawy Janusza Walusia.
Robi to z wielką przenikliwością – jednak niektóre aspekty osobowości i działalności Walusia pozostają tajemnicze.
A jego zbrodnia i jej historyczno-polityczny kontekst każą wrócić do pytania: dlaczego pozwolono mu wyjechać? Czy okoliczności tego wyjazdu mogły mieć związek z rasistowską działalnością Walusia w RPA, włącznie z morderstwem, do którego doszło 12 lat później?
Różne siły mogły przecież liczyć na to, że zyskają na zbrodni Janusza Walusia. Śmierć Chrisa Haniego mogła pozbawić głowy południowoafrykański ruch komunistyczny, ale mogła też dać mu męczennika.
Dla odmiany, żywy Hani mógł być niewygodny dla swoich ewentualnych mocodawców z GRU – gdyby po upadku komunizmu w ZSRR okazało się, że bojownik stawia interes czarnej ludności RPA nad interesem osłabionej wówczas Moskwy.
Należy zatem przyjrzeć się uważnie okolicznościom wyjazdu Tadeusza i Janusza Walusiów z Polski.
W najbliższej przyszłości portal Arbinfo zajmie się tą sprawą.
A w tej chwili gorąco polecamy książkę Cezarego Łazarewicza “Nic osobistego. Sprawa Janusza Walusia”.
Tomasz Piątek
Przeczytałaś/przeczytałeś ten artykuł za darmo.
I bardzo dobrze! Znajomość kluczowych faktów to Twoje święte prawo.
Jeśli chcesz je poznawać przez następne lata, wesprzyj nas!
Obejmij Patronat nad portalem Arbinfo.
W tym celu kliknij tutaj: https://patronite.pl/TomaszPi%C4%85tek
Serdecznie dziękujemy!
Źródła:
Cezary Łazarewicz, “Nic osobistego. Sprawa Janusza Walusia“, Sonia Draga 2019
https://www.nacjonalista.pl/tagi/chris-hani/
Pisarz, publicysta i dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Wolności Prasy 2017 przyznawanej przez światową organizację Reporterzy Bez Granic, Nagrody Wolności i Przyszłości Mediów 2018 przyznawanej przez lipską Fundację Mediów, Nagrody Bestsellery Empiku 2017 i Nagrody Mediatory 2017. Autor 21 książek, w tym bestsellerów "Macierewicz i jego tajemnice" (250 tys. egz.), "Macierewicz. Jak to się stało" oraz "Morawiecki i jego tajemnice". Ukończył językoznawstwo na Uniwersytecie Mediolańskim. Współpracował m.in. z "Polityką", RMF FM, Krytyką Polityczną, "Gazetą Wyborczą" i włoskim dziennikiem "La Stampa". Jest stałym współpracownikiem TOK FM. Mieszka w Warszawie. Należy do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.