Spośród fake newsów najgroźniejsze są te, które mają w założeniu godzić w obronność atakowanego kraju lub w postrzeganie jego armii czy sojuszy. Takie fake newsy – dotyczące Polski i najprawdopodobniej pochodzące z Rosji – pojawiły się w polskim internecie. Agendy rządowe nie zareagowały.
Fake news stały się swoistą normalnością, elementem krajobrazu politycznego. Gorzej jednak, kiedy tworzone są świadomie, w celu wywołania niepokojów lub zamieszek. Jak również – z intencją stworzenia atmosfery, w której żołnierze z USA zaczną uznawać Polskę za rodzaj kolejnego egzotycznego państwa, gdzie pełni się “czasową misję stabilizacyjną”, a żołnierzy polskich – za potencjalnych bandytów.
W końcu września w tzw. grupach narodowych na Facebooku, ale także w grupach związanych z opozycją (jak np. grupa Ruch Donalda Tuska) pojawiła się informacja o rzekomym pobiciu Polaków przez pijanych amerykańskich żołnierzy. Miało do tego dojść w Orzyszu. Informacja ta była nader często udostępniana, przy czym charakter owego udostępniania był bardzo znaczący. I tak na prawicowej grupie Polska to MY! informacja zyskała 90 reakcji i 801 udostępnień. Wynika z tego, że tylko co 9 osoba udostępniająca w ogóle na zareagowała na treść newsa! Wzór działania więc jest jednoznaczny: chodziło o maksymalne rozpowszechnienie.
Udostępnienie zarówno na grupach opozycyjnych, jak i narodowych, odbywało się z serwera WirtualnaPolonia2.Wordpress.com należącego do blogu Wirtualna Polonia BIS im. Włodka Kulińskiego. Na tym blogu artykuł miał zostać zamieszczony 18 lipca br. jako skrót z odnośnikiem do tekstu opublikowanego na portalu Niezależny Dziennik Polityczny.
Wszystkie te źródła są od ponad roku kojarzone z przekazywaniem fake newsów i informacji stanowiących mieszaninę prawdy i całkowitych kłamstw wywodzących się z rosyjskich “wytwórni kłamstw”.
Tym razem fake news był profesjonalnie przygotowaną prowokacją. Jego twórcy włamali się bowiem na serwer policji w Piszu tylko po to by podrzucić na nim fałszywkę o rzekomym pobiciu, Miało to uwiarygodnić całą akcję w oczach nie znających sprawy internautów. Wtedy – już ” z powołaniem się na źródła” – Niezależny Dziennik Polityczny napisał, że: “Według informacji Komisariatu Policji w Piszu, w niedzielę, 14 lipca młody mieszkaniec Orzysza Marek M. padł ofiarą napaści ze strony stacjonujących w mieście amerykańskich żołnierzy sierżanta Jimmy Boggsa i kaprala Rafaela Munoza. Do ataku doszło przed barem „Dollar” przy ul. Rynek. Tego wieczora dwóch amerykańskich żołnierzy chwiejnym krokiem wyszło z baru, skatowało do nieprzytomności orzyszanina i zabrało mu forda focusa. Poszkodowany Marek M. był na tyle poważnie pobity, że zabrano go do szpitala […]Będąc kompletnie pijanym, Boggs wsiadł z kolegą Munozem do forda focusa i w szaleńczym rajdzie potrącił 12-latka na przejściu dla pieszych na skrzyżowaniu ul. Ełckiej i Kanałowej. Obaj sprawcy uciekli z miejsca wypadku, pozostawiając 12-letniego Dawida S. bez pomocy. Dziecko jest w stanie ciężkim, ma liczne obrażenia głowy.”
Na stronie znalazł się oczywiście zrzut ekranu z podmienionym fake newsem z Komisariatu Policji w Piszu. Kiedy policja zorientowała się, że dokonano włamania i fałszywkę usunęła, jej dystrybutorzy zaczęli rozpowszechniać legendę, jakoby “informację usunięto na prośbę ambasador USA Georgette Mossbacher“.
Warto też przyjrzeć się bliżej temu, jak podano treść newsa. Otóż w artykule pisze się “Dawid S.” i “Marek M.”, ale za to “sierżant Jimmy Boggs i kapral Rafael Munoz“. Przy tych ostatnich nazwiskach przedstawiono zdjęcia mężczyzn o ciemnej karnacji skóry.
Ofiary są więc anonimowe, zaś sprawcy znani nie tylko z imienia i nazwiska, ale również z twarzy i “rasy” – mimo, że nie zostali w ogóle zatrzymani!
Interesujący jest również moment pojawienia się tej informacji na forach społecznościowych. Trafiła tam ponad 2 miesiące po jej zamieszczeniu na stronie Niezależnego Dziennika Politycznego, gdzie wzbudziła tylko niewielkie reakcje.
Jak widać dystrybutorom nagle zaczęło zależeć na jej “recyklingu”. Warto wspomnieć, że Powiatowa Komenda Policji w Piszu zdementowała:
– jakoby kiedykolwiek taka historia miała miejsce;
– jakoby strona Pisz.Policja.gov o niej informowała.
Potencjalnie jeszcze bardziej wybuchowy charakter ma informacja z 25 września, która obiegła ukraińskie i polskie portale. Według niej polski oficer-instruktor zastrzelił ukraińskiego żołnierza. Do całej sytuacji miało dojść w ośrodku treningowym w Jaworowie na Ukrainie, a sprawcą miał być polski oficer – instruktor z Joint Multinational Training Group Ukraine.
Modus operandi był dokładnie ten sam: zanim sprawcy rozpowszechnili informacje, włamali się na serwer policji lwowskiej, gdzie podrzucili “policyjną informację” o rzekomym zabójstwie. Powtórzył ją natychmiast Sputnik – najbardziej znana propagandowa kremlowska TV i internetowy kanał informacyjny. Sputnik rozpowszechnił to kłamstwo zarówno w języku ukraińskim, polskim, jak i angielskim. Lwowska policja jeszcze szybciej niż polska się zorientowała, jakie kukułcze jajo podrzucono jej na stronę. Policyjny Wydział Komunikacji rozesłał sprostowanie, pod którym podpisała się rzecznik Głównego Zarządu Policji w obwodzie lwowskim, Switłana Dobrowolska. Podobnie zrobiło dowództwo 184 Centrum Treningowego Sił Zbrojnych Ukrainy w Jaworowie (w komunikacie opublikowanym na Facebooku). Jednak fake news żył już własnym życiem. Informację o “zabójstwie” jako pierwsza miała podać lwowska gazeta “Ratusza” w swoim serwisie internetowym, potem Sputnik, a następnie polskie portale Krosnocity.pl i Kresy.pl. Kierownictwo gazety wyjaśniło, że ktoś włamał się na stronę i podrzucił jej informację. Ze strony Krosnocity.pl fake news zniknął szybko, ale na Kresy.pl obecny był długo. Warto zaznaczyć, że “portal środowisk kresowych” Kresy.pl jest znany z rozpowszechniania antyukraińskich newsów i z tej racji zyskał sobie nieoficjalną nazwę “Kresy.ru”.
Analitycy wiązali ten ostatni fake news z ćwiczeniami pod kryptonim “Rapid Trident 2019“, prowadzonymi w obwodzie lwowskim. Brali w nich udział żołnierze z 14 krajów, w tym także z Polski. Poligon w Jaworowie, gdzie miało dojść do rzekomego zabójstwa, jest bardzo ważny dla stosunków NATO z Ukrainą. Działa tam założona przez USA, Polskę, Kanadę, Danię i Litwę grupa Joint Multinational Training Group Ukraine. Grupa ta ma zapoznać Siły Zbrojne Ukrainy ze standardami NATO i zapoznać ukraińskich wojskowych z zasadami funkcjonowania Sojuszu.
Na oba fake newsy nie zareagowało ani polskie Ministerstwo Obrony Narodowej, ani żadne agendy rządowe RP. Zajęli się ich zdemaskowaniem wyłącznie internauci i analitycy militarni, zarówno związani z prawicą jak i lewicą. Należy się spodziewać następnych prowokacji tego typu. Niestety, Polska jako jeden z niewielu krajów NATO nie posiada nawet komórki rządowej, która zajmowałaby się demaskowaniem takich informacyjnych prowokacji.
Marek Meissner
Zaczynał jako archeolog i zanim udało mu się zostać „znanym uczonym polskiego pochodzenia”, zmuszony był do rezygnacji z kariery naukowej. Potem podróżował po Polsce i po świecie, imając się rozmaitych zajęć. Był dziennikarzem ekonomicznym, reporterem, analitykiem IT i militarnym, project managerem IT, kierował zespołem ds. strategii w pierwszym polskim centrum Public Key Infrastructure (zajmującym się tworzeniem systemów usług uwierzytelniania, szyfrowania, integralności i niezaprzeczalności za pośrednictwem kryptografii klucza publicznego i prywatnego oraz certyfikatów elektronicznych). Jako publicysta interesuje się problematyką obronności, bezpieczeństwem IT, makroekonomią i mediami społecznościowymi.