Kiedy naród się buntuje, władza posłów przekupuje. W latach 2011-2013 Moskwa wrzała. W lipcu 2013 r. protest wybuchł na nowo po dwumiesięcznej przerwie, gdy władze skazały opozycyjnego działacza Aleksieja Nawalnego na 5 lat więzienia. Putin brutalnie stłumił demonstrację, a niedługo potem… podniósł płace posłom rosyjskiego sejmu (czyli deputowanym do Dumy Państwowej). Podobną sztuczkę zastosował później Viktor Orban, proputinowski premier Węgier. Teraz stosuje ją PiS

Tomasz Piątek

Podobieństwa są uderzające, szczególnie gdy porównamy działania Putina z ostatnimi działaniami polskiego obozu rządzącego. I tu, i tam występują te same elementy. Widać to szczególnie dobrze, gdy śledzimy, jak po kolei przebiegały wypadki w Moskwie i w Warszawie.
Etap pierwszy: niesprawiedliwa represja spada na głośnego i brawurowego aktywistę, który dla swoich zwolenników stał się żywym symbolem buntu (w Moskwie – Nawalny, w Warszawie – działaczka LGBT znana jako Margot).
Etap drugi: wybucha bunt przeciwko prześladowaniu aktywisty. Latem 2013 r. burzliwie protestowano w Moskwie, latem 2020 r. burzliwie protestowano w Warszawie.
Etap trzeci: władza brutalnie dusi protest. Wszyscy wiemy, jak wyglądały zatrzymania zwolenników Margot demonstrujących w Warszawie. Jeśli chodzi o Moskwę z lata 2013 r., to według Radia Wolna Europa/Radia Swoboda aresztowano lub zatrzymano wówczas około 100 zwolenników Nawalnego. Manifestantów traktowano bezwzględnie (świat obiegło zdjęcie, na którym pięciu umundurowanych funkcjonariuszy pastwi się nad jednym mężczyzną).
Etap czwarty: gdy protesty mijają, wtedy wszyscy posłowie, włącznie z posłami opozycji dostają znaczącą… podwyżkę płac.
O co chodzi? W obu przypadkach, rosyjskim i polskim, cel takiej podwyżki jest oczywisty:
– skorumpowanie i skompromitowanie parlamentarzystów opozycji;
– wbicie klina między nich i działaczy opozycji ulicznej.
Oczywiście, są też różnice.
Dla Kremla korumpowanie i kompromitowanie deputowanych w 2013 r. nie stanowiło tak palącej potrzeby, jaką stanowi dzisiaj dla PiS.
W 2013 r. rosyjska opozycja parlamentarna była już bardzo osłabiona i po części skorumpowana lub wręcz prowadzona na smyczy (np. faszystę Władimira Żyrinowskiego, który popiera agresywne działania Rosji wobec sąsiadów, trudno uznać za jakąkolwiek opozycję wobec Kremla).
Putin mógł upatrywać większego zagrożenia w opozycji ulicznej (jak już wspomnieliśmy: w pierwszej połowie roku bywało burzliwie na ulicach Moskwy, w poprzednich dwóch latach jeszcze bardziej). Po lipcu 2013 r. rosyjskie władze i służby najwyraźniej ciężko pracowały nad zastraszeniem i rozbiciem środowiska ulicznych aktywistów, ponieważ protesty przycichły.
Czy dlatego rosyjska podwyżka dla deputowanych została wprowadzona dopiero w październiku 2013 r., niecałe 3 miesiące po skazaniu Nawalnego i stłumieniu protestu jego zwolenników?

Czy PiS kupił w Moskwie know-how?

Ciekawy szczegół: Putin podniósł deputowanym uposażenie o 57 proc., PiS o 59 proc. (jeśli liczyć łącznie podstawowe wynagrodzenie poselskie brutto oraz tzw. dietę, czyli stałą kwotę wypłacaną jako zryczałtowany zwrot przybliżonych kosztów pracy parlamentarzysty). Różnica wynosi jedynie dwa procent.
To najprawdopodobniej przypadkowa zbieżność. Aczkolwiek zastanawiająca, gdy rozważamy hipotezę, według której putinowskie praktyki PiS stanowią część tzw. know-how sprowadzonego z Moskwy.
Know-how to określenie dotyczące własności intelektualnej. Gdy nabywca kupuje know-how, otrzymuje zestaw technologii, recept, przepisów i procedur. Dzięki temu może robić u siebie to, co autor know-how od pewnego czasu robi gdzie indziej.
Rzecz jasna, przy wprowadzaniu know-how na nowy grunt bywa ono modyfikowane. Nie zmienia się go jednak całkowicie, bo w takim razie zakup nie miałby sensu. Eksport know-how sprawia, że w różnych krajach natykamy się na te same praktyki, zbliżone również w szczegółach.

Orban między Putinem a PiS

Ale pisowska podwyżka dla posłów znajduje analogie nie tylko w Rosji.
Między Putinem z 2013 r. a PiS z 2020 r. pojawia się proputinowski węgierski lider Viktor Orban w roku 2018.
Orban wprowadził wtedy podwyżki dla deputowanych parlamentu Węgier (o czym niedawno wspomniał na Twitterze doktor politologii Dominik Héjj, węgiersko-polski analityk i autor bloga Kropka.Hu).
Również w przypadku węgierskiej podwyżki widać podobieństwo do dzisiejszej sytuacji w Polsce.
To podobieństwo Orban-PiS wygląda nieco inaczej niż to, które przedstawiliśmy wyżej (Putin-PiS). Jednak też daje do myślenia.
W kwietniu 2018 r. Orban ze swoją antyzachodnią partią Fidesz odniósł miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Uzyskał 199 miejsc w węgierskim parlamencie (co dało mu prawo do zmieniania węgierskiej konstytucji bez zgody opozycji).
Po wyborach, w kwietniu i maju 2018 r. węgierska opozycja demonstrowała na ulicach. Działacze przypominali, że Orban wygrał dzięki kampanii strachu i nienawiści wobec imigrantów, opartej na kłamstwie. Krytykowali też opozycyjnych polityków, którzy nie byli w stanie stworzyć koalicji obejmującej wszystkich przeciwników Orbana (ze względu na węgierski system wyborczy, tylko taka koalicja miała szansę z nim wygrać). Nawoływano nawet do tego, żeby posłowie opozycji bojkotowali obrady parlamentu.
Jednak eksperci – jak analityk Daniel Hegedüs – wzywali do działalności na obu frontach. “W najbliższych latach musimy zbudować skoordynowaną opozycję parlamentarno-uliczną” – powiedział Hegedüs.
Orban najwyraźniej nie chciał na to pozwolić. W lipcu 2018 r. spróbował wbić klin między swoich przeciwników parlamentarnych i ulicznych. Pensje parlamentarzystów podniesiono, o czym trąbiły węgierskie media. Pojawiały się te same usprawiedliwienia co w Polsce: skoro wszystkim wzrosły zarobki, to dlaczego nie posłom? Te wyjaśnienia mogły mieć więcej sensu na Węgrzech w 2018 r. (nie wszyscy bogacili się wtedy na rządach Orbana, ale niektóre grupy społeczne zdecydowanie na nich korzystały). Jednak latem 2020 r., w Polsce przeżywającej pierwszą od dziesięcioleci wielką recesję, takie wymówki brzmią dziwnie. By nie powiedzieć – obco.

Marchewka forintami brzęcząca 

Czy Orban ściśle się zastosował do kremlowskiego know-how?
Niekoniecznie. Erik Bánki, przedstawiciel partii Fidesz, publicznie podkreślał, że podstawowe wynagrodzenie parlamentarzysty wzrośnie tylko o 16,5 proc. Aczkolwiek niektórzy deputowani mogli skorzystać znacznie więcej ze względu na atrakcyjne fuchy w komisjach, przynoszące dodatkowe dochody. One również zostały podwyższone.
Oprócz tego wszystkiego, węgierscy liderzy klubów parlamentarnych (w tym opozycyjnych) dostali jeszcze 485 tys. forintów (6,5 tys. zł) miesięcznie na rękę.
Co znaczy ta ostatnia kwota, jeśli przeliczymy ją na czteroletnią kadencję węgierskiego parlamentu? Otóż Orban pokazał opozycyjnym przywódcom specjalną “marchewkę” wynoszącą ok. 312 tys. zł na głowę.
Co więcej, w momencie wprowadzenia podwyżki stało się jasne, że dochody węgierskich deputowanych jeszcze nieraz mogą znacząco wzrosnąć. Płacę parlamentarzysty uzależniono bowiem od średniego krajowego wynagrodzenia, i to w relacji 3 do 1 (zatem węgierski deputowany zarabia trzy razy tyle, ile wynosi średnia pensja).
Podobnie zrobiono z pisowską podwyżką wynagrodzeń parlamentarzystów (czym też próbuje się ją usprawiedliwiać). Wynagrodzenie polskiego posła zostało uzależnione od średniej krajowej pensji (w stosunku 2,6 do 1). Ale trzeba pamiętać, że podniesiono też dietę poselską (z 2500 zł do 4250 zł), co razem z wynagrodzeniem daje dziś ok. 3,6 proc. średniej krajowej.
Podobnie jak na Węgrzech w 2018 r., partie opozycyjne w polskim Sejmie niemal w całości zagłosowały za podwyżką. Przeciw było 33 posłów (w tym rozmówczyni portalu Arbinfo z grudnia 2019 r., posłanka Urszula Zielińska z Partii Zieloni). Piętnastu wstrzymało się od głosu (w tym rozmówca portalu Arbinfo ze stycznia br., poseł Koalicji Obywatelskiej, były wicepremier i minister obrony Tomasz Siemoniak).
Jeśli chodzi o sytuację na Węgrzech, to w węgierskich publikacjach czytamy, że tylko socjalliberalna Koalicja Demokratyczna (mająca 9 deputowanych) próbowała się sprzeciwiać podwyżce z 2018 r. w sposób bardziej zdecydowany.
Czy węgierska opozycja dzisiaj tego żałuje?
Przy następnej podwyżce w 2019 r. niektóre z opozycyjnych partii zadeklarowały, że przekażą jej kwotę na cele dobroczynne.

Tomasz Piątek

 

Źródła:

https://polskatimes.pl/poslowie-dostana-wysokie-podwyzki-sejm-przyjal-w-piatek-ustawe/ar/c1-15127697

https://www.biznesinfo.pl/podwyzki-w-sejmie-140820-ks-przeglosowane

https://oko.press/poslowie-po-podwyzkach-beda-wsrod-2-proc-najlepiej-zarabiajacych-pokazujemy-dane-i-liczby/

https://www.forbes.ru/news/246960-putin-povysil-deputatam-gosdumy-zarplatu-do-254-000-rublei

https://www.gazeta.ru/politics/2013/11/06_a_5740477.shtml?updated

https://www.rferl.org/a/video-livestream-moscow-navalny-protest/25050368.html

https://www.businessinsider.com/protests-in-moscow-after-navalny-conviction-2013-7?IR=T

https://oko.press/poslowie-po-podwyzkach-beda-wsrod-2-proc-najlepiej-zarabiajacych-pokazujemy-dane-i-liczby/

 

https://www.origo.hu/itthon/20180713-fizetesemeles-magyarorszag-ber.html

https://www.hrportal.hu/hr/ennyi-lesz-a-kepviselok-fizetese-az-emeles-utan-20180719.html

https://www.hrportal.hu/hr/ennyivel-no-a-kepviselok-fizetese-iden-20190312.html

https://www.money.pl/gospodarka/podwyzki-dla-poslow-kiedy-wszyscy-zaciskaja-pasa-to-fatalny-czas-na-takie-decyzje-6542946587858561a.html

 

 

Informacje o autorze

Pisarz, publicysta i dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Wolności Prasy 2017 przyznawanej przez światową organizację Reporterzy Bez Granic, Nagrody Wolności i Przyszłości Mediów 2018 przyznawanej przez lipską Fundację Mediów, Nagrody Bestsellery Empiku 2017 i Nagrody Mediatory 2017. Autor 21 książek, w tym bestsellerów "Macierewicz i jego tajemnice" (250 tys. egz.), "Macierewicz. Jak to się stało" oraz "Morawiecki i jego tajemnice". Ukończył językoznawstwo na Uniwersytecie Mediolańskim. Współpracował m.in. z "Polityką", RMF FM, Krytyką Polityczną, "Gazetą Wyborczą" i włoskim dziennikiem "La Stampa". Jest stałym współpracownikiem TOK FM. Mieszka w Warszawie. Należy do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.