„Głosy w głowie”, „dziurawy mózg” i „spiralne konstrukcje”. A w roli najgorszej obelgi – „duch Piątka”. W taki sposób felietonista Wiktor Świetlik zaatakował publicystkę „Wyborczej” Dominikę Wielowieyską na łamach pisowskiego tygodnika „Sieci”. Skąd ta napaść? Wielowieyska zrobiła coś, czego PiS naprawdę nie lubi. Ośmieliła się wyjąć głowę z piasku.
Zaznaczmy od razu, że Dominika Wielowieyska zrobiła to jako publicystka, nie dziennikarska śledcza. Nie odniosła się do książki Grzegorza Rzeczkowskiego „Obcym alfabetem. Jak ludzie Kremla i PiS zagrali podsłuchami”. Ani do książek Tomasza Piątka, który rzekomo miał opętać Wielowieyską. Nie analizowała licznych mafijno-biznesowo-wywiadowczych powiązań między politykami „dobrej zmiany” a putinowską Rosją.
Wielowieyska zajęła się tym, co bardziej widoczne. Skomentowała głośne prowokacje rosyjskiego dyktatora Władimira Putina, który oszczerczo napada na państwo polskie. Wyraźnie nakreśliła różnicę między Polską, a rządzącą partią Prawo i Sprawiedliwość. Wykazała, że napaści Putina szkodzą państwu polskiemu, ale służą tej partii. Przeprowadziła logiczną analizę współzależności Kremla i PiS.
PiS pogróżką pompowany
„Polityka historyczna Putina to wsparcie dla Dudy w kampanii prezydenckiej” – napisała Wielowieyska – „Władimir Putin swoimi historycznymi kłamstwami na temat Polski mocno wspiera kampanię prezydencką Prawa i Sprawiedliwości. Robi to świadomie, bo rządy PiS w Polsce są mu wyjątkowo na rękę.
Putin (…) postanowił otworzyć nowy rozdział w relacjach z Europą Zachodnią (…) dąży do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję (…) Jednym poważnym graczem, który mógłby Rosji zagrozić, byłaby Polska (…) o ile miałaby wpływ na decyzje Unii Europejskiej. Ale nie ma tego wpływu, bo PiS doprowadziło do wojny Polski z Unią w związku z łamaniem zasad praworządności (…) To Putinowi odpowiada (…).
Kłamstwa historyczne Władimira Putina na temat Polski miały dwa cele: osłabić nasz kraj i pomóc PiS (…) Putin rozpoczął swoją akcję, akcentując antysemityzm Polaków. Wskoczył tym na falę antypolskich nastrojów, którą PiS rozpętało przez ustawę o IPN, oprotestowaną przez Izrael i USA (…) Putin to sprytnie wykorzystał, przypominając światu nasze grzechy, usiłując odgrzać niechęć do Polaków (…) Jednocześnie opowiadając kłamstwa o tym, że Polska jest współodpowiedzialna za wywołanie drugiej wojny światowej, całkiem świadomie powoduje jednoczenie się Polaków i wzmacnia pozycję prezydenta Andrzeja Dudy jako lidera, który tym kłamstwom się przeciwstawia (…).
Dla każdego lidera obozu rządzącego, walczącego o odnowienie mandatu, wojna z zewnętrznym, wyrazistym przeciwnikiem jest wspaniałym prezentem (…) Taka taktyka wytrąca broń z ręki opozycji i wymusza jedność wobec obcego zagrożenia (…).
Putin to wie. Wie także, że klęska Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich może oznaczać początek końca władzy PiS. To nie jest mu na rękę. Woli partię, która opowiada głupstwa i kłamstwa o rzekomym zamachu na pasażerów prezydenckiego tupolewa, bo w powodzi tych kłamstw toną racjonalne i słuszne argumenty przeciwko władzom rosyjskim. W rozmowie o Rosji nikt poważnie rządu PiS nie traktuje, bo dla wszystkich jest oczywiste, że żadnego zamachu nie było. W ten sposób Putin skutecznie nas rozgrywa (…) Jeśli to się nie zmieni, zwycięstwo Andrzeja Dudy pozostaje bardzo prawdopodobne”.
Chciał wyszczerzyć, a zadzwonił
Jak na to odpowiedział sponsorowany przez PiS tygodnik „Sieci” i jego felietonista Wiktor Świetlik?
Świetlik opublikował tekst zatytułowany „Duch Piątka”, w którym czytamy: „Spiralne konstrukcje, zaklęte schody i tajemne przejścia, które potworzyły się w dziurawym mózgu pisarza Tomasza Piątka, i głosy w głowie, które powiedziały mu, że Antoni Macierewicz to rosyjski szpion, opanowały już całą Czerską /warszawska ulica, przy której mieści się redakcja „Gazety Wyborczej – red. Arbinfo/, łącznie z osobami, które uchodziły tam kiedyś za rozsądniejsze od innych, jak (…) redaktor Wielowieyska (…) Dzięki wzmacnianiu PiS Putin wypisze Polskę z Unii Europejskiej, a potem to już rosyjskie bazy w Legnicy i Duda z Ławrowem odbierający defilady wojsk rosyjskich na warszawskim placu Konstytucji (…) Skąd wzmocnienie za PiS obecności wojsk amerykańskich w Polsce, skoro PiS to wybrańcy Putina? To proste. Przecież amerykańska lewica Trumpowi zarzucała, że też jest rosyjskim szpiegiem. Żołnierze, których przysyła do Polski, to tak naprawdę nie są Amerykanie, tylko zakamuflowany specnaz /siły specjalne wojsk Federacji Rosyjskiej, podlegające wywiadowi wojskowemu GRU – red. Arbinfo/”.
Jak to skomentować?
„Chciałby ząbki szczerzyć, ale dzwonią ze strachu” – przypomina się zdanie, na które trafiłem kiedyś w pewnej rosyjskiej książce.
Świetlik sili się na ironię, ale jego ironia niebezpiecznie zbliża się do rzeczywistości.
Amerykańscy żołnierze to nie specnaz. Ale za jeden lub dwa uśmiechy Putina prezydent Donald Trump wycofa ich z Polski (szczególnie jeśli rosyjski dyktator obieca nie przeszkadzać Trumpowi w Iranie). A wtedy rosyjskie wojska znów spojrzą na nasz kraj jak na swój – plac defilad.
Wiktor Świetlik dobrze o tym wie. Aczkolwiek nie zdradza tego w swoim tekście, nie jest politycznym idiotą. Kiedyś cieszył się opinią poważnego dziennikarza.
Wie również, że obecność amerykańskich żołnierzy zawdzięczamy nie Trumpowi i PiS, tylko ustaleniom szczytu NATO w Newport z 2014 r.
W 2014 r. ani Trump, ani PiS jeszcze nie rządzili.
Korzystne dla Polski ustalenia z Newport poczyniła m.in. administracja prezydenta Baracka Obamy (po stronie amerykańskiej) i przedstawiciele rządu Platformy Obywatelskiej (po stronie polskiej).
Zastraszyć Wielowieyską, by zastraszyć innych
Skąd te oczywiste przekłamania, te obelgi, ta zaciekłość?
Dlaczego Świetlik zszedł na jeszcze niższy poziom niż ten, który zwykle prezentuje w “Sieciach”?
Przecież Dominika Wielowieyska nie opublikowała zdjęcia Dudy z Putinem i walizką rubli. Publicystka po prostu uporządkowała powszechnie znane fakty…
A jednak Wielowieyska zrobiła coś więcej. Albowiem „powszechnie znane” nie zawsze u nas znaczy „powszechnie komentowane”. Nadal wielu polskich publicystów obawia się wyjąć głowę z piasku i zobaczyć to, co oczywiste. Nadal wielu publicystów obawia się stwierdzić, że:
– PiS działa na korzyść Kremla;
– Kreml działa na korzyść PiS;
– najważniejsi uczestnicy tej współzależności biorą w niej udział świadomie.
Rzecz jasna, świadomi uczestnicy współzależności znajdują się nie tylko po stronie rosyjskiej. Większość pisowskich liderów i spora część pisowskich publicystów zdaje sobie sprawę z tego, w co zabrnęła. Jednak nie mają odwagi się przyznać do prawdy.
Felieton Wiktora Świetlika pokazuje, jaki mają stosunek do jej nagłaśniania.
Gdy wiedza o kremlowsko-pisowskiej współzależności zaczyna przenikać do głównego nurtu debaty publicznej, gdy szanowana i popularna publicystka zaczyna analizować sprawę – reakcja jest brutalna i prymitywna, nawet jak na standardy mediów „dobrej zmiany”.
Zakrzyczeć, opluć, wołać o dziurawym mózgu. Tak potraktować Wielowieyską, żeby inni publicyści się przestraszyli. Zamiast argumentów posłużyć się obelgami i kłamstwami. Zrezygnować z wszelkiej dżentelmenerii, której pozory pisowscy „konserwatyści” próbują czasem roztaczać wobec niektórych polemistek (bo to „damy” i „słaba płeć”).
Seksizm tropi opętanie
Świetlik pokazuje tu prawdziwą twarz seksizmu, bez rycersko-dżentelmeńskiej maski. W jego wizji Wielowieyska nie ma własnego rozumu, nie może sama dojść do swoich wniosków. Jeśli do nich doszła, to dlatego, że „słabą kobietę” opętał „duch Piątka”. Najwyraźniej męski duch – nawet taki, który według Świetlika ma dziurawy mózg – może zawładnąć umysłowością kobiety i zarazić ją tym dziurawym mózgiem…
Cóż, panie Świetlik, znam Dominikę Wielowieyską – i nigdy nie przyszło mi do głowy, że mógłbym w jakikolwiek sposób ją opętać.
Znam ją jako osobę myślącą samodzielnie, zresztą w sposób bardzo od mojego różny. Nieraz się z nią zgadzałem, ale nieraz się nie zgadzałem, i to w sposób zdecydowany.
Jeśli osoby tak odmienne jak Wielowieyska i ja widzą zależność pańskiego obozu politycznego od Kremla, to dlatego, że ta zależność jest oczywista.
Objaw wielkiego strachu
Jedyna dobrą stroną felietonu Świetlika jest to, że można ten wybryk potraktować jak wyrazisty symptom.
Dzięki niemu widzimy, co pisowców naprawdę boli i czego się naprawdę boją. Nie boją się, gdy im wytykamy łamanie Konstytucji i gwałcenie praworządności. Rzecz jasna, należy to wytykać, należy im to mówić prosto w twarz. Ale trzeba pamiętać, że pisowcy nastawili swojego wyborcę przeciwko Konstytucji i sądom. Tej prawdy się nie boją, skoro nie może im zaszkodzić w oczach pisowskiego elektoratu.
Wiedzą natomiast, że nawet bardzo pisowski elektorat nie przełknie politycznego współżycia z wrogiem Polski.
Musimy wyciągnąć wnioski z tej lekcji. To, co jest największą siłą PiS – wsparcie Kremla – staje się największą słabością partii. Wtedy, gdy wychodzi na światło dzienne.
Zatem ujawniajmy prawdę jak najszerzej.
Jak również – przesyłajmy wyrazy naszej solidarności Dominice Wielowieyskiej. Nawet jeśli się nie zgadzamy z niektórymi jej publikacjami i poglądami.
Albowiem nie o poglądy tu chodzi. Chodzi o oczywistą prawdę.
Chodzi o wsparcie dla osoby, która miała odwagę zawołać: „Król jest nagi!”, „Król to Kreml!” – i została zaatakowana przez oszalałego zwolennika nagiego króla.
Tomasz Piątek
Źródła:
https://www.wsieciprawdy.pl/numer-5-pmagazine-2384.html
Pisarz, publicysta i dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Wolności Prasy 2017 przyznawanej przez światową organizację Reporterzy Bez Granic, Nagrody Wolności i Przyszłości Mediów 2018 przyznawanej przez lipską Fundację Mediów, Nagrody Bestsellery Empiku 2017 i Nagrody Mediatory 2017. Autor 21 książek, w tym bestsellerów "Macierewicz i jego tajemnice" (250 tys. egz.), "Macierewicz. Jak to się stało" oraz "Morawiecki i jego tajemnice". Ukończył językoznawstwo na Uniwersytecie Mediolańskim. Współpracował m.in. z "Polityką", RMF FM, Krytyką Polityczną, "Gazetą Wyborczą" i włoskim dziennikiem "La Stampa". Jest stałym współpracownikiem TOK FM. Mieszka w Warszawie. Należy do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.