Dzisiejszy dzień jest dniem hańby dla Sejmu RP. Posłowie składają ślubowanie wobec marszałka seniora Antoniego Macierewicza. W związku z tym publikujemy trzy rozdziały książki „Macierewicz. Jak to się stało”, która przedstawia PRL-owską przeszłość marszałka seniora.
Tomasz Piątek
WĄTPLIWOŚCI PODPORUCZNIKA „HUTOROWICZA”
W drugiej połowie 1984 r. (…) podporucznik Ireneusz Jasiński „Hutorowicz” z Departamentu I /wywiad PRL – red. Arbinfo/ zaczyna się zastanawiać.
Jego departament śledzi Macierewicza (…) Może jednak trzeba tego Macierewicza zatrzymać? Tak groźny opozycjonista powinien być przecież za coś ścigany. Jeśli nie za KOR, to za ucieczkę z ośrodka internowania… Czy powinniśmy go za to przymknąć? Czy moglibyśmy go tym postraszyć?
Z tą myślą Jasiński „Hutorowicz” rusza zasięgnąć języka do innych komórek podległych MSW, które programowo zajmują się zwalczaniem opozycji.
Po rozmowach z przedstawicielami tych komórek porucznik Jasiński w dniu 4 września 1984 r. pisze notatkę, którą wysyła swoim szefom w Departamencie I.
Oto jej tekst:
„W lipcu br. w rozmowie z płk. Biłowickim, Naczelnikiem Wydziału Poszukiwań SUSW, uzyskałem ustną informację, iż A. Macierewicz był wówczas (w lipcu br.) poszukiwany przez SUSW.
W/g informacji uzyskanych we wrześniu br. z Wydziału III-2 SUSW, któ- ry rejestrował A. Macierewicza w Biurze «C» MSW, po jego ucieczce z internowania (18.11.1982 r.) nie był wydawany za nim list gończy ani też nie wszczynano postępowania karnego.
Z informacji uzyskanych w dniu 4 września br. od Tow. Demianiuk z Wydziału Poszukiwań SUSW, która dysponuje wykazami osób poszukiwanych, wynika iż:
– A. Macierewicz nie był i nie jest poszukiwany listem gończym;
– Wydział Poszukiwań SUSW w dniu 3.12.1982 r. otrzymał z Wydziału III-2 SUSW pismo zalecające w przypadku zatrzymania A. Macierewicza oddanie go do dyspozycji Wydziału III-2 SUSW (zapis ten nie został anulowany i jest nadal aktualny)”.
Zatem podporucznik wypytuje kompetentnych towarzyszy o sytuację Macierewicza. Notuje sprzeczne odpowiedzi, które dostaje. Pułkownik Biłowicki z Wydziału Poszukiwań SUSW w lipcu 1984 r. mówi: tak, Macierewicz jest poszukiwany.
Jednak na początku września Wydział III-2 Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych (warszawska część pionu Departamentu III MSW, odpowiedzialnego za zwalczanie opozycji politycznej, w tym Antoniego Macierewicza) mówi: wcale nie, po ucieczce Macierewicza nie wydawano za nim listu gończego i nie wszczynano postępowania karnego.
4 września 1984 r. towarzyszka Demianiuk z Wydziału Poszukiwań SUSW potwierdza: nie ma i nie było listu gończego za Macierewiczem; ale towarzyszka Demianiuk stwierdza też, że Wydział III-2 SUSW w sprawie poszukiwania Macierewicza jest osobliwie niekonsekwentny: prawie dwa lata wcześniej (w dniu 3 grudnia 1982 r.) komórka ta wysłała pismo do jej Wydziału Poszukiwań. Pismo to mówiło wyraźnie, że w razie zatrzymania Macierewicza ten właśnie Wydział III-2 chce dostać Antoniego w swoje ręce… „Zapis ten nie został anulowany i jest nadal aktualny” – informuje tow. Demianiuk.
Departament III i podległe mu komórki nie ścigają więc Macierewicza, choć równocześnie ścigają…
Jasiński „Hutorowicz” najwyraźniej dziwi się tym rozbieżnym opiniom co do ścigania/nieścigania Macierewicza, tym bardziej że w Stołecznym Urzędzie Spraw Wewnętrznych jest jeszcze Wydział Śledczy, który wydaje ekspertyzy prawne. Nie widzi on podstaw do ścigania i jakiegokolwiek represjonowania Macierewicza.
Ppor. „Hutorowicz” dowiedział się o tym od kolegi z Wydziału III-2, kapitana Grzegorza Bolesty. W dniu 3 września 1984 r. dostał od niego roboczą notatkę służbową, która brzmi następująco:
„W trakcie konsultacji z Zastępcą Naczelnika Wydziału Śledczego SUSW kpt. J. Flakiewiczem odnośnie [do – przyp. red.] sytuacji prawnej Antoniego Macierewicza uzyskałem opinię. W oparciu o obecnie obowiązujące przepisy prawa karnego nie ma podstaw prawnych do jakiegokolwiek ścigania i represjonowania wymienionego. W związku z oddaleniem się z ośrodka odosobnienia nie był wydawany list gończy, jak również nie grożą za ten czyn żadne sankcje karne”.
Co ciekawe, ktoś – najprawdopodobniej Jasiński „Hutorowicz” albo autor notatki kpt Bolesta – wielokrotnie podkreślił długopisem ostatnie zdanie. Zresztą cały dokument jest na różne sposoby pozakreślany, w pewnym miejscu zrobiono odręcznie drobną poprawkę stylistyczną, dzieląc jedno długie zdanie na dwa krótsze. Najwyraźniej Bolesta, „Hutorowicz” albo jeszcze inny funkcjonariusz deliberował nad treścią i formą tekstu (trudno był by się dziwić, gdyby budził on w funkcjonariuszach MSW mieszane uczucia).
W swojej notatce z 4 września podporucznik Jasiński „Hutorowicz” nie cytuje notatki Bolesty. Jednak ona też znalazła się w teczce „Chemex” (i to tuż obok notatki „Hutorowicza”). Trudno zatem przypuścić, żeby podporucznik „Hutorowicz” ukrywał jej treść przed swoimi szefami. Najpewniej zamiast przepisywać dołączył ją do swojej notatki – jako część łamigłówki, którą wysłał kierownictwu w dniu 4 września.
DECYZJA GENERAŁA SAREWICZA
Gdy kierownictwo dostaje od „Hutorowicza” jego łamigłówkę, jeszcze tego samego dnia przygotowuje odpowiedź. Ponieważ mamy do czynienia z dokumentem o znaczeniu historycznym, w całości zacytuję jego treść, pomijając tylko dokładny adres Macierewicza:
„Warszawa, dnia 4 września 1984 r.
Tajne
Egz. poj. [Egzemplarz pojedynczy – przyp. red.]
NOTATKA
dot. stanu prawnego poszukiwań Antoniego MACIEREWICZA MACIEREWICZ Antoni s. Zdzisława i Marii Strączyńskiej, ur. 3.08.1948 r. w Warszawie, narodowość i obywatelstwo polskie, wykształcenie wyższe – historyk (1973 – UW), żonaty, jedno dziecko, zameldowany Warszawa ul. Klaudyny [tu dokładny adres].
Ostatnio zatrudniony jako doktorant w Instytucie Historii PAN.
Rozpracowywany przez Wydział III-2 SUSW, sprawa nr 12542.
Od roku 1968 zaangażowany w działalność opozycyjną.
Jeden z członków założycieli KSS – KOR i twórca nielegalnego pisma «Głos».
Od sierpnia 1980 r. aktywnie zaangażowany w tworzenie tzw. Wolnych Związków Zawodowych. Był członkiem Ośrodka Informacyjno-Konsultacyjnego NSZZ-ów i sekretarzem Ośrodka Badań Społecznych «Solidarność» Region Mazowsze.
W dniu 16 grudnia 1981 r. został zatrzymany na terenie Stoczni Gdańskiej, a następnie internowany w ośrodku odosobnienia w Łupkach [właśc. w Łupkowie].
W dniu 18 listopada 1982 r. zbiegł z internowania (podczas pobytu w szpitalu w Sanoku) i podjął nielegalną działalność, pozostając w ukryciu.
Po ucieczce z internowania SUSW nie ścigał A. Macierewicza listem gończym.
Nie wszczęto również postępowania karnego.
W takim stanie rzeczy aktualnie A. Macierewiczowi za ucieczkę z internowania nie grożą żadne sankcje karne.
W sierpniu 1984 r. uzyskaliśmy informacje, iż 20 sierpnia br. A. Macierewicz zgłosić się miał do jednego z warszawskich szpitali w celu przeprowadzenia badań lekarskich, skąd miał się udać do swojego miejsca zamieszkania, kończąc tym samym okres ukrywania się.
Według oceny Wydziału Śledczego SUSW, w świetle obecnie obowiązujących przepisów prawa karnego i ogłoszonej ustawy amnestyjnej, nie ma podstaw prawnych do jakiegokolwiek ścigania i represjonowania A. Macierewicza”.
W dokumencie pojawiają się stwierdzenia dokładnie lub niemal dokładnie zaczerpnięte z notatki kapitana Bolesty: „nie ma podstaw prawnych do jakiegokolwiek ścigania i represjonowania” i „nie grożą żadne sankcje karne”.
Do pewnego stopnia potwierdza to przypuszczenie, że podporucznik Jasiński „Hutorowicz” przesłał swoim szefom notatkę Bolesty (piszę „do pewnego stopnia”, gdyż cytowane stwierdzenia brzmią po części jak utarte formuły, które mogły być w powszechnym użytku).
Jak napisałem wcześniej, szefowie „Hutorowicza” reagują ekspresowo. Przygotowują odpowiedź w kilka godzin, już 4 września.
Jednak dochodzą do wniosku, że musi ją podpisać sam szef wywiadu cywilnego PRL, dyrektor Departamentu I, gen. Zdzisław Sarewicz. Ten zatwierdza ją swym podpisem dopiero 10 września 1984 r.
Dlaczego to robi? Dlaczego jeden z najwyższych dygnitarzy komunistyczne- go MSW potwierdza immunitet Macierewicza i jego bezkarność?
Prof. Andrzej Friszke nazwał ten dokument „certyfikatem bezpieczeństwa”163.
Trudno się z nim nie zgodzić. Spójrzmy oczyma pracownika MSW PRL na notatkę podpisaną przez Sarewicza. Gdy niżsi rangą funkcjonariusze ociągają się ze ściganiem „wroga”, ktoś wyższy rangą powinien przywołać ich do porządku. Z komunistycznego punktu widzenia opozycjonistę należało ścigać i represjonować, żeby go złamać. Podstawową metodę represji stanowiło postawienie przed sądem i ukaranie. Ale bardzo często opozycjonistów nękano, strasząc ich sądem i wyrokiem.
Tymczasem w wypadku Macierewicza gen. Sarewicz odbiera swoim ludziom nawet tę drugą możliwość. Odbiera im jedno z podstawowych narzędzi pracy: strach przed komunistycznym „wymiarem niesprawiedliwości”.
Co więcej, Sarewicz mija się przy tym z prawdą. Rozmija się z nią, gdy pisze: „[…] w świetle obecnie obowiązujących przepisów prawa karnego i ogłoszonej ustawy amnestyjnej nie ma podstaw prawnych do jakiegokolwiek ścigania i represjonowania A. Macierewicza”.
Generał pomija (…) okoliczność, która wprost zadaje mu kłam. Znajdujemy ją w meldunku Cibora „Szletyckiego” z 25 sierpnia 1984 r. Meldunek ten wskazuje, że Antoni Macierewicz jeszcze 5 dni wcześniej posługi-wał się fałszywymi dokumentami.
Zatem na przełomie sierpnia i września 1984 r. – czyli właśnie wtedy, gdy Sarewicz uznał, że „nie ma podstaw prawnych do jakiegokolwiek ścigania” – istniało podejrzenie o popełnieniu poważnego przestępstwa przez Macierewicza! Rzecz jasna, komuniści powinni byli wszcząć śledztwo w tej sprawie.
Podsumowując, według PRL-owskiego prawa Antoni Macierewicz był notorycznym przestępcą, którego podejrzewano o kolejne przestępstwo. Według tego prawa, należało go ścigać. Oczywiście władcy PRL nieustannie naginali i obchodzili swoje prawo. Ale zwykle po to, by nękać opozycjonistów, a nie po to, by ich chronić.
Mimo to nie ścigali Macierewicza za jego ucieczkę z ośrodka internowania.
Jeśli stało się tak przez niedopatrzenie, to niespełna 2 lata po tej ucieczce dociekliwość podporucznika Jasińskiego „Hutorowicza” dała komunistom okazję, aby niedopatrzenie naprawić.
Dlaczego z niej nie skorzystali?
Dlaczego nie pochylili się też nad meldunkiem Cibora „Szletyckiego”? Odpowiedź może być tylko jedna: komuniści musieli mieć ważne powody, aby zignorować meldunek „Szletyckiego” i zlekceważyć pytania „Hutorowicza”.
(…)
TAJEMNICZY OPIEKUN
Czas wreszcie spytać: komu Macierewicz zawdzięcza ten parasol ochronny rozpięty co najmniej od roku 1976? Dzięki komu ludzie mu najbliżsi – Hanna Macierewicz, Piotr Naimski – w obie strony przekraczają żelazną kurtynę, która wówczas dzieliła świat demokratyczny od komunistycznego? Dzięki komu Macierewicz jest bezkarny? Dzięki komu uniknął listu gończego, procesu, więzienia?
Światło na to rzuca kolejna niezwykła notatka porucznika Jasińskiego „Hutorowicza” z dnia 11 grudnia.
10 grudnia 1984 r. Jasiński „Hutorowicz” znowu odwiedził swego kolegę z SUSW, kapitana Bolestę. Po rozmowie z nim sporządził taką notatkę:
„Warszawa, dnia 11 grudnia 1984 r. TAJNE
Egz. Pojedynczy
NOTATKA
W dniu 10 grudnia br. przeprowadziłem rozmowę z kpt. G. Bolestą z Wydziału III-2 SUSW, który prowadzi rozpracowanie działaczy opozycji politycznej w kraju: A. Macierewicza, P. Naimskiego, U. Doroszewskiej, L. Dorna i innych.
W jej trakcie ustaliłem, iż:
– materiały operacyjne z rozpracowania m.in. A. Macierewicza zostały pobrane z Wydziału III-2 SUSW przez Biuro Studiów SB (Wydział tow. Mikołajskiego). Spowodowało to praktyczne zawieszenie rozpracowania A. Macierewicza, a częściowo też innych powiązanych z nim osób;
– komunikaty PP [podsłuchu pokojowego] (obiekt – mieszkanie A. Macierewicza) przekazywane są do Wydziału III-2 SUSW ze znacznym opóźnieniem w postaci kolejnych kopii. Brak jest natomiast informacji, kto otrzymuje pierwsze egzemplarze tych komunikatów;
– osoby powiązane z A. Macierewiczem, które wychodzą w trakcie prowadzenia rozpracowania, są niezwłocznie rejestrowane przez inne jednostki MSW (Biuro Studiów SB), zanim zdąży to zrobić Wydział III-2 SUSW;
– złożony przez Wydział III-2 SUSW wniosek o instalację PP w mieszkaniu P. Naimskiego nie został dotychczas zrealizowany, a tow. Bolesta nie jest w stanie stwierdzić, jaki jest stopień zaawansowania realizacji sprawy. Przypuszcza on nawet, iż wniosek ten mógł zostać zrealizowany dla innej jednostki MSW;
– do jednego z TW pozostających na kontakcie tow. Bolesty zgłosił się inny pracownik SB i powołując się na nazwisko kpt. Bolesty, wręczył TW w formie wynagrodzenia 5000 zł, pobrał pokwitowanie i odebrał od TW informacje operacyjne. Jak stwierdził tow. Bolesta, poprzedniego dnia teczka personalna i teczka pracy tego TW kontrolowana była przez jeden z wydziałów Biura Studiów SB.
Uwzględniając powyższe, tow. Bolesta stwierdził, iż mimo rejestracji A. Macierewicza, P. Naimskiego i innych przez Wydział III-2 SUSW faktyczne ich rozpracowanie jest prowadzone przez inne jednostki MSW (prawdopodobnie przez Biuro Studiów SB), a rola Wydziału III-2 SUSW jest w tym przypadku marginalna”.
Na tej notatce w górnym rogu kartki generał Sarewicz pisze odręcznie: „Skarga słuszna, lecz adresatem winien być Dep. III”. Pod tą zdawkową odpowiedzią Sarewicz stawia swój charakterystyczny zamaszysty podpis.
Co to wszystko znaczy? Co znaczy ta notatka i ta odpowiedź?
Przypomnę, że Wydział III-2 jest częścią pionu służbowego Departamentu III, który walczy z opozycją. Czytamy zatem, że komórka zwalczająca opozycję, która zarejestrowała Macierewicza jako swojego figuranta, straciła nad nim wszelką kontrolę! Czytamy, że Macierewicz został otoczony szczególną opieką przez Biuro Studiów SB (wspominaliśmy o nim wcześniej – była to elitarna i autonomiczna jednostka w MSW, która wykonywała trudne i przewrotne zadania o charakterze prowokacji, inscenizacji lub głębokiej infiltracji).
Z notatki wynika, że Macierewicza przejął Wydział III Biura Studiów SB, którym zawiadywał pułkownik Stefan Mikołajski.
Przejęcie to odbyło się w sposób więcej niż nieformalny, wręcz piracki – opowiada kpt Bolesta. Wydział III-2 nie może rozpracowywać Antoniego Macierewicza, bo dotyczące go dokumenty wyniósł Mikołajski lub jego ludzie. Oni też rejestrują osoby z otoczenia Macierewicza jako swoich „figurantów”, zanim zdąży zrobić to Wydział III-2.
Ludzie Mikołajskiego przejęli również podsłuch pokojowy u Macierewicza. Być może założyli swój podsłuch u Naimskiego, a Wydziałowi III-2 na to nie pozwalają. Co więcej, podebrali agenta kapitanowi Boleście. Powołali się fałszywie na niego, żeby zapłacić agentowi pieniądze i przejąć informacje.
Wobec tego – wzdycha Bolesta wobec „Hutorowicza” – chociaż niby to my formalnie rozpracowujemy Macierewicza, to jednak go nie rozpracowujemy.
Porucznik Jasiński „Hutorowicz” spisuje całą tę opowieść – i śle swoim szefom notatkę z dokładnym opisem tej niezwykłej sytuacji. Czyżby młody funkcjonariusz znowu miał nadzieję, że szefowie wyjaśnią sprawę na wyższym szczeblu? Czy liczy na interwencję lub choćby zasięgnięcie informacji w Biurze Studiów SB?
Notatka „Hutorowicza” po raz kolejny trafia do same- go szefa wywiadu, Sarewicza. Sarewicz zaś znów umywa ręce… Odpowiedzią jest jedno nagryzmolone zdanie: „Skarga słuszna, lecz adresatem winien być Dep. III”.
Zatem generał bezceremonialnie odsyła „Hutorowicza” – i to nawet nie do Biura Studiów, ale do Departamentu III. Czyli do pionu służbowego, w którym „Hutorowicz” właśnie był i nic nie załatwił!
Dokładnie rzecz biorąc, odsyła go do ministerialnych kierowników tego pionu. Pisząc „Dep. III”, nie „Wydział III-2”, Sarewicz musi mieć na myśli Departament III w wąskim znaczeniu, czyli kierownictwo pionu w mi- nisterstwie spraw wewnętrznych. To miejsce, w którym sam kpt. Bolesta i jego Wydział III-2 jako pierwsi powinni się poskarżyć. Przecież podlegają Departamentowi III…
Sarewicz daje więc „Hutorowiczowi” do zrozumienia coś takiego: Wydział III-2 powinien wyjaśnić tę sprawę w swoim własnym departamencie, u swoich szefów. Niech im się skarży, a nie tobie. To sprawa Departamentu III, nie nasza. Jeśli ty koniecznie chcesz interweniować, to również powinieneś to robić w Departamencie III. Ja ci nie pomogę, bo to nie nasza sprawa i nie moja.
Z formalnego punktu widzenia Sarewicz ma rację. Ale w SB i MSW po- szczególne departamenty, wydziały, biura i jednostki często tropiły nieprawidłowości u siebie nawzajem. Często też na siebie donosiły.
Czyżby Sarewicz dawał do zrozumienia porucznikowi, że w tej sprawie dyskrecja ważniejsza jest od czujności? Czy generał zniechęca „Hutorowicza” do zajmowania się relacjami Macierewicza z Biurem Studiów SB? Jeśli tak, to dlaczego Sarewicz to robi? Przecież działa wbrew interesom swojego własnego Departamentu I (…) Może jednak generał interweniuje, ale bardzo dyskretnie? Może robi to ustnie, nie zostawiając śladów na papierze?
W takim razie jego zdawkowa odpowiedź na notatkę „Hutorowicza” stanowiłaby coś w rodzaju kamuflażu. Zainterweniuję, choć powiem, że nie zainterweniuję…
Generał bardzo musiałby się obawiać poruszania sprawy Macierewicza, żeby uciekać się do takich sztuczek. Bardziej prawdopodobne jest to, że Sarewicz po raz kolejny umył ręce i powstrzymał się od jakiejkolwiek interwencji.
Tak czy inaczej zachował się w tej sprawie więcej niż powściągliwie. Jeśli się bał, to czego? Czyżby Biuro Studiów SB było aż tak potężne? Jak już wiemy, Biuro Studiów SB działało na szczególnych prawach. Ale mimo to – czy jakiś pułkownik Mikołajski, naczelnik Wydziału III Biura Studiów, mógł się równać z generałem, dyrektorem departamentu, szefem wywiadu, dawniej asem kontrwywiadu?
Wytłumaczeniem może być to, że kierownictwo Biura Studiów SB miało dobre stosunki z Moskwą. Podobnie jak Sarewicz. Dlatego generał mógł popierać działania Biura Studiów SB. Również te, które dotyczyły Antoniego Macierewicza.
Czas się zająć Biurem Studiów i płk. Stefanem Mikołajskim, który „odebrał” Macierewicza kpt. Boleście. Szczególnie godzien zainteresowania jest towarzysz Mikołajski.
Tomasz Piątek
Źródła:
Teczka „Chemex” dostępna w Instytucie Pamięci Narodowej pod sygnaturą BU 01911/147
„Macierewicz. Jak to się stało”, Arbitror 2018, https://arbitror.pl/produkt/macierewicz-jak-to-sie-stalo/
Pisarz, publicysta i dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Wolności Prasy 2017 przyznawanej przez światową organizację Reporterzy Bez Granic, Nagrody Wolności i Przyszłości Mediów 2018 przyznawanej przez lipską Fundację Mediów, Nagrody Bestsellery Empiku 2017 i Nagrody Mediatory 2017. Autor 21 książek, w tym bestsellerów "Macierewicz i jego tajemnice" (250 tys. egz.), "Macierewicz. Jak to się stało" oraz "Morawiecki i jego tajemnice". Ukończył językoznawstwo na Uniwersytecie Mediolańskim. Współpracował m.in. z "Polityką", RMF FM, Krytyką Polityczną, "Gazetą Wyborczą" i włoskim dziennikiem "La Stampa". Jest stałym współpracownikiem TOK FM. Mieszka w Warszawie. Należy do Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.